U nas spokojnie jednak nie znaczy to, że nic się nie dzieje. Zaczęło się dziać od zeszłego wtorku, kiedy to przywlokłam do domu kotkę. Gdy ją zobaczyłam to pomyślałam, że niedawno skończyła odchowywać kocięta, bo jej sutki były wyciągnięte i zaczerwienione. Nie miała jednak w nich mleka a za to miła duży brzuch, więc druga myśl, że niedługo będzie rodziła. W środę zabrałam kotkę do weta na USG, który oczywiście stwierdził ciążę, ale około 40 dniową. Zażartowałam, że według mnie to albo ma tuzin kociąt albo rodzinę tasiemców. Na efekty mojego kłapania dziobem nie trzeba było długo czekać, bo już w piątek rano kotka straciła apetyt i w ciągu dnia miała luźne kupy. Koło północy wraz z kałem wydaliła
tasiemkę. Żółta barwa jest po Nifuroksazydzie, który podałam kotce nie znając przyczyny rozwolnienia. W sobotę jechałam do Poznania po kotkę od
Martki i do weta już nie zdążyłam. Kotka nadal nie miała apetytu, więc karmiłam ja na siłę. Na szczęście nie wymiotowała, choć kupy nadal były bardzo brzydkie. W sobotę znowu koło północy wydaliła następny kawałek obcego jednak bez główki. Piątkowego tasiemca i kotkę zaniosłam w niedzielę do weta. Kotka dostała zastrzyk na tasiemce, Lydium i wet jeszcze raz zrobił jej USG. Płody żyły i już widać było zarys tworzących się kręgosłupów. Tasiemiec pod mikroskopem pokazał swoją broń w postaci haczyków, czyli był uzbrojony. W niedzielę w nocy w kupie kotki było już więcej
tasiemek a jedna z nich miała bardzo ładną
główkę. Teraz nie ma już wątpliwości że poza kociętami kotka gości w brzuchu rodzinę Taenia Hydatigena. Kotka nadal nie ma apetytu, choć dzisiaj zjadła sama mały kawałek surowego mięsa z kurczaka. Wody też pije niewiele, ale choć cokolwiek pije. Dokarmiam ją małymi porcjami z obawy przed wymiotami, bo od soboty zdarzyło się jej 2 razy zwymiotować. Całe szczęście, że spokojnie siedzi w klatce i nie ma ochoty wychodzić poza nią. Tak więc czekam na wydalenie przez kotkę następnych tasiemców, na powrót apetytu a potem na kociaki. Oczywiście bardzo się o kotkę martwię, bo nie wiem jak to wszystko przebiegnie i co jeszcze mogę dla niej zrobić.
A to „chuda”.
