I ostatecznie byłam w Puchaczówce koło Stronia Śląskiego, a miały nie być góry. To był taki wyjazd z decyzją w 10 minut, już siedziałam w autobusie do Kłodzka, potem do Stronia, a potem.....
Potem okazało się, że Stronie to miasteczko prawie puste, po zamknięciu Huty Szkła nie ma tu pracy, nie ma tu zdroju, nie ma tu nic. Spokój, cisza, do Puchaczówki 5 kilometrów, tylko jak...Taksówek też nie ma....
A to Puchaczówka. Cudo na stoku. Nowiutka, luksusowe pokoje, a gdyby ktoś się uparł z łączem internetowym, to jest w każdym!
Pokoje wyżej mają balkoniki, te niżej coś w rodzaju tarasu, z którego się wychodzi prosto do lasu! A w lesie grzyby!
Padało. Fajnie padało, ja jestem deszczowa, lubię takie pochmurne klimaty.
Lubię być mokra, lubię wracać ze spaceru z włosami w strąkach i przemoczonych butach. Wszystko wtedy pachnie, las, góry, trawa..
To widok na Czarną Górę, zasnutą chmurami i mgłami.
A tu też koło mojego tarasiku:
Miejsce absolutnie cudne i wszystkim polecam!
W sobotę popołudniem nadjechały Trajany z miesięcznej włóczęgi po Słowenii i nie tylko

Oczywiście wykonując do mnie uprzednio z trasy liczne telefony, czy może przyjadę do Puchaczówki. Milczałam, jak grób.
Potem się zaczaiłam za winklem jako ten fotoreporter.
Oto jadą!
Teraz Oni tam, ja tu, a Miciu gdzie

?