
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Mała1 pisze:słuchajcie
mam nie lada dylemat![]()
zadzwonił do mnie pierwszy pan Zuzi-![]()
normalnie nie wiem, co lepiej dla kici
iwona_35 pisze:Najchętniej bym zakopała się w ciemną dziurę i udawała,że nie dostrzegam zła tego świata -a co..w końcu tak jest wygodniej.
Ale do rzeczy:
Starszy człowiek, kochający swoją kotkę Zuzie, chce oddać ją w dobre ręce, aby móc odwiedzić rodzinę i zając sie sobą.
Odnajduje nas, my pomagamy w adopcji.
Niestety nie udaje się , nagle coś się stało , kotka stała się agresywna, dziwne , bo wczesnej była ''kochana''
kotka ma wracać.
Dzwonimy do Pana, po wielu tłumaczeniach,''pozwala''nam przywieźć kotkę do swojego domku...do domku w którym żyła dobrych parę lat
Niestety ,nagle zmienia zdanie, mówi :nie..,mówi uśpijcie ją, róbcie co chcecie...ale słyszę również ...jak użala się nad sobą, że mysl o koteczce nie daje mu spać...itdddddKrótko mówiąc kotka trafia do schronu.
Nie radzi sobie, nie je schroniskowego żarcia, Mała sobie przypomniała,ze sam mówił jak w domu musi oddzielać jakieś tam chrupki...bo wymiotuje...alergia?
No i skończyło się tym,że kicia, wymiotuje, jest agresywna, źle się czuje, nie radzi sobie w ogóle.....jak skończy.????
Tak jak inne, umrze w męczarniach....a Pan mam nadzieję,że cieszy się życiem.
Po co to pisze? może żeby mieć czyste sumienie, że zrobiłam wszystko ,następne pytanie..czy na pewno wszystko? a może dlatego,żeby nie umarła w zapomnieniu...
czy to będzie następna kicia , którą będe mieć na sumieniu, bo w końcu gdybym tam nie pojechała, to kotka może dalej by mieszkała u tego faceta.
Mała1 pisze:Mam dokładnie takie same zdanie jak Wy
i bez skrupułow od razu powiedziałabym -nie-
jakbym miała choc ciut pewnosci ,ze kicia znajdzie dom...i ze ten dom jej znów nie odda ..jesli pokaze pazurki.
Pewnie dlatego tak mysle,ze taki teraz czas, ze adopcje stoja i mam doła giganta, tyle kotów czeka.![]()
a co ja Zuzia nie znajdzie domu i w koncu sie rozchoruje w schronisku.
Zresztą-tak jak pisałam, nie mam pojecia czy on zadzwoni wogole
Mała1 pisze:tylko w tym wszystkim jest jedno wielkie tylko
To jest schronisko miejskie,koty maja sie tam naprawde niezle, wiecie ,ze dwoimy sie i troimy czasem.
Kociarnia jest fajna, suche zarcie zawsze w miskach.
Ale to nie zmienia faktu,ze jest to schronisko miejskie, nie DT, nie prywatne przytulisko.
Nie mamy wpływu na wszystkie osoby, ktore przychodza adoptowac kota.
Zuzia teraz sprawia wrazenie wielkiego pieszczocha, pcha sie do ludzi.
Ale wiem ,ze jesli trafi do domku, ktory nie zna sie na kotach, to róznie moze byc, moze podrapac, moze ktos sie wkurzyc, moze wyrzucic....,moga ja oddać.
Wszystko moze sie zdarzyć, tym bardziej,ze Zuzia pewnie kiedys pokaze w nowym domku pazurki
Jesli zadzwoni Pan i powie,ze ja chce-to powiem ,ze tylko pod warunkiem ,ze juz na zawsze.
Ze kolejnej zmiany ona nie przezyje.
Zreszta-on sam moze do schroniska pojechac i nawet nie bede o tym wiedziała.
To sa bardzo ciężkie decyzje
milenap pisze:naprawde nie zazdroszę Wam decyzji..![]()
bardzo ciężka...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Bestol, kasiek1510, puszatek i 1507 gości