Patrolek u nas w dt
04.12.2008:
Operacja wyjęcia drutów
16.12.2008:
Zdjęcie opatrunków pooperacyjnych
10.04.2009:
Patrolek pojechał do swojego własnego prawdziwego wymarzonego domku!
----
Zakładam ten wątek, bo może uda się temu bidulkowi pomóc. Może ktoś będzie miał pomysł...
22 lipca do kliniki w Śródmieściu, Eko Patrol straży miejskiej przywiózł z ulicy kota z połamanymi tylnymi łapami (złamanie podudzi w obu k. miednicznych).
Kot aktualnie ma obie łapki w gipsie. Dostaje linco i tolf. We wtorek 12 sierpnia będzie miał operację, śrubowanie itp. Potem jakiś czas spędzi w szpitaliku... A potem?
No właśnie a potem nie wiadomo co.

A na pewno kogoś miał - moim zdaniem. Otworzyłam klatkę, uzupełnić karmę i wodę, a ten okazał się oswojonym miziakiem. Wcześniej w klatce patrzył na mnie i miauczał, a po otwarciu nastawiał się do pieszczot.
Myślę, że kot miał dom, tylko albo został wyrzucony (wakacje) albo był kotem wychodzącym i spotkał na swej drodze samochód, może wypadł z okna?

Straszny z niego bidul, po przejściach, jeszcze tyle go czeka, a on nadal z ufnością oczekuje ludzkich pieszczot.
To mówią jego oczy:

Najlepsza dla niego byłaby rehabilitacja w domu lub w spokojniejszym miejscu niż szpitalik. Ten kot ma duże szanse wrócić do pełnosprawności wg opinii pana doktora (który będzie uczestniczył w operacji). Tylko trzeba mu dać szansę...


tu chudzielec Mamucik przecisnął (bez trudu) główkę do klatki Patrola - i tak zrobiłam zdjęcie dwóch strasznych bid:

Gips wygląda fatalnie - kot nie ma komfortu załatawiania się w kucki, robi to na leżąco. Gips jest codziennie przemywany, ale wiadomo, jak wygląda przemywanie materiału tak nie wodoodpornego jak gips

Aktualnie koteczek ma w klatce miseczkę i posłanko i niestety ze względu na unieruchomienie łapek pozostaje mu tylko przekładanie się z jednego boku na bok...
A on nadal woła i nadstawia się do pieszczot...
Nazwałam go na razie Patrol - bo patrol uratował mu życie, umierałby gdzieś na ulicy w mękach...
Będę u niego w poniedziałek - napiszę coś więcej. Na razie wiadomo, że jeszcze jakiś czas będzie w szpitaliku, ale kto mu potem pomoże?
Proszę, pomocy!...


