Zauważyłam ,że w niektórych miejscach (a nawet z tyłu mojego bloku) ktoś zrywa moje ogłoszenia o Pierrocie.
To na pewno przypadek, że właśnie tam pobiegł Pierrot według relacji sąsiada, ale już przerózne myśli mi przychodzą do głowy...
Widac jak na dłoni wszystkie koty wychodzące: wolnożyjące i domowe.
Tylko Pierrot zginął jak kamień w wodę...
Co komu przeszkadza plakat o zaginionym kocie na śmietniku, albo na słupie na którym wiszą inne informacje...
Zreszta w innych miejscach tez są zrywane...Miło, ze nie we wszystkich
Jednak spróbuje przyczepiać do drzew, licząc na to, ze ekolodzy tego nie zauważą...