» Pt sie 08, 2008 11:30
Myszka zaszczepiona i nie powiem żeby jej się to podobało. Jest za gruba i zastrzyk i był dla niej trochę bolesny. Waży już 940g i jak na początku martwiła mnie jej chudość tak teraz martwi otyłość. Pierwszy tydzień z Myszką był dość stresujący jednak obiecałam sobie, że obejdzie się bez wizyt u weta i że nie będę panikowała. Pierwszej nocy znalazłam Myszkę skuloną w kuwecie a obok niej 2 luźne kupy. Podałam jej to co miałam w domu i rano było już OK. Drugiej nocy zaczęły się wymioty. Najpierw jedzeniem a potem płynem i śliną. Podałam jej 2 dawki zleżałej trochę atropiny. Następnego dnia odwoziłam Sonię do nowego domu, jechałam tam niewyspana i ze strachem o małą, która już rano normalnie jadła i do mojego wyjazdu nie odstawiła żadnego numeru. Po powrocie z Inowrocławia stwierdziłam, że zachowuje się jak na nią całkiem normalnie. 2 dni później zaczęło się gorączkowanie i kulawizna na przednie łapy. Zbijałam temperaturę podając Tolfedine. Myszka tylko spała, jadła i wypróżniała się. Była mało aktywna. Gorączkowała z 4-5 dni a potem to już nie było żadnych problemów.
Dzisiaj wetka zobaczyła małą po raz pierwszy. Nie miała zastrzeżeń co do jej zdrowia i wyglądu. Dlaczego ona bez specjalnego leczenia tak ładnie wyrosła a 10 dni przed jej przybyciem musiałam pochować 4 kociaki, które nagle zachorowały. Dlaczego Cykor ma kaliciwrozę i dość ciężko ją przechodzi a nie zachorował nigdy Chester, który nigdy nie był szczepiony. Zaczynam podejrzewać, że główną przyczyną chorób kotów jest stres i osobnicza wytrzymałość na ten stres.
Ostatnio edytowano Pt sie 08, 2008 12:31 przez
mirka_t, łącznie edytowano 1 raz
<=klik