pochmurny ranek ,wcale mi się nie chciało zwłoka ściągać
noc w plecy ,mały wymiotował bardzo.....
po 5 poszłam z futrami na dwór,ledwo zywa ,półprzytomna...
do domu jednak trafiłam ,Marchewce dałam jeść ,Naiki jak to poczył ,dopadł i zaczął sie delektować

a lizał ,a ciumkał.....kamień spadł mi z serca.
Teraz bryka jak na malucha przystało.
Maltusia zgrabnie aportowała kamyk ,sama znalazła ,sama przyniosła ,ja tylko rzucałam...wydaje się że jest lepiej.
Niedługo się dowiem co wynikło z biopsji fragmentu wątroby.
Po 17.08 ,czyli za 11 dni znów trzeba zrobic wszystkie badania.
Tytek dzis dalszy ciąg autoszczepionki,efektów nie widać ,ale mówicie że to potrwa ,więc czekam
Nadia mi bardzo schudła ,tż na zwolnienieu

poprostu wszystko do dupy.
