W efekcie kot wylądował u mojej koleżanki. Nie może tam zostać, bo rezydentka strasznie nerwowa, nie załatwia się, nie je... "fruwa po firankach", bo kot się do niej zbliżył...
Filip, bo tak roboczo dostał na imię, jest wyluzowanym miziakiem. Pozwala sobie czyścić uszy, obcinać pazurki, wywala brzuch go głaskania, pakuje się na kolana, na człowieka, gdzie całkowicie się rozwala z nogami do góry. Wodę pije ze zlewu. Przypuszczam, że ktoś go wyrzucił, bo wyjeżdżał na wakacje. Acha... to straszna gaduła jest

Zdjęcia







Ponieważ nie mogę go wziąć do siebie- mam jeszcze jednego tymczasa , agresywnego kocura i brak wlnego miejsca na odizolowanie kolejnego kota... U koleżanki kot też nie może zostać. Przepytałam wszystkich możliwych znajomych, koleżanka też. Kot jutro ląduje u weta w hotelu, bo nie chcemy go oddawać do schroniska.