Wrocławskie schroniskowce

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 30, 2008 13:18

bellavita pisze:
To teraz marzenia sa w zasiegu reki... 8)


Oj, nie mam szczescia w adopcjach :( Napisalam na priv.

Pozdr.
Havena

Havena

 
Posty: 57
Od: Nie lip 20, 2008 22:37
Lokalizacja: ok. Wroclawia

Post » Śro lip 30, 2008 19:47

Havena pisze:
bellavita pisze:
To teraz marzenia sa w zasiegu reki... 8)


Oj, nie mam szczescia w adopcjach :( Napisalam na priv.

Pozdr.
Havena

Ślicznotka jest u nas od niedawna, trudno jeszcze ocenić jaka będzie po psychoterapii u naszego kociego anioła :) Z pewnością jednak jest kicią niewychodzącą ze względu na to swoje niedosłyszenie. Straciła też trochę zaufanie do ludzi i potrzebuje na razie cierpliwego opiekuna.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 30, 2008 21:05

Kicia_ pisze:Straciła też trochę zaufanie do ludzi i potrzebuje na razie cierpliwego opiekuna.


Hihi, cierpliwosci to ja mam poklady testowane przez pyskata dziesieciolatke i buntownicza dwulatke :-)
A na powaznie - zycze powodzenia w szukaniu domu, bo taka kocia pieknosc po przejsciach z pewnoscia na niego zasluguje!!!

Pozdr.
Havena

Havena

 
Posty: 57
Od: Nie lip 20, 2008 22:37
Lokalizacja: ok. Wroclawia

Post » Czw lip 31, 2008 7:17

Havena pisze:
Kicia_ pisze:Straciła też trochę zaufanie do ludzi i potrzebuje na razie cierpliwego opiekuna.


Hihi, cierpliwosci to ja mam poklady testowane przez pyskata dziesieciolatke i buntownicza dwulatke :-)
A na powaznie - zycze powodzenia w szukaniu domu, bo taka kocia pieknosc po przejsciach z pewnoscia na niego zasluguje!!!

Pozdr.
Havena


Mogę już coś więcej napisać o nowej dziewczynie Pirata, ślicznej białej Cinderelli(chociaż obecnie bardziej pasuje do niej Kopciuszek lub Kocmołuszek...).
Kicia posłała mnie do owej pani Kociary z workiem karmy weterynaryjnej dla niego(przejadł mu się Sensivity; obecnie je Renal RC albo Hillsa), paką saszetek weterynaryjnych o różnych smakach i worem żwirku(dużo je, dużo siusia i robi dużo dużych kup...).
[Nie ma się co dziwić, ze ma apetyt i żalłować mu-prawie całe (a może i całe?)życie w schronisku; wyglądał jak śmierdząca, brudna i zaropiała szmatka,kiedy go stamtąd zabrano...] Futerko ma teraz gęste, ale jednak nadal matowe-błyszczące to ono zrobi się dopiero po roku życia w kocich warunkach...

Okazało się, że ja tą panią Kociarę dobrze znam od lat! Koty zbliżają na nowo dawnych znajomych? ( A w piatek u dr M spotkałam także starą znajomą z cudnym rudym działkowcem(b. grzecznym), która dokarmia byłe koty domowe na mojej byłej działce! Wkrótce jego zdjęcia na watku kotów z TB chyba.
Temu to by się przydał może domek wychodzący-dwa lata już wegetuje na działkach, tak,że może sie przyzwyczaił do zieleni...Alew chudy troche za bardzo...Whiskas to dla niego rarytas od święta... No i nierude kocury go ciagle leją, tak, że pani dr M ma pełne ręće roboty z nim...

A wracając do białej Cinderelli, kotka ma dwa lata, jest malutka i chudziutka. Została oddana do schroniska ponieważ jej"właścicielom" urodziło sie dziecko. Oddali ją razem z zamotanymi ordynarnymi starymi szelkami, ktore z trudnościa dało się zdjąć tydzień później ,przy odbieraniu kotki..
W schronisku przez tydzień nic nie jadła, podobała się ludziom, ale nikt jej nie chciał z powodu jej gluchoty(a dużo białych jest głuchych-tylko skąd ludzie ,którzy poszukuja zaabweczki maja o tym wiedzieć?).

Poproszono moją starą znajomą o jej zabranie ze schroniska, ponieważ znana jest w schronie jej słabość do trudnych przypadków. Tak więc do ślepej Mrusi doszła jej głucha Cinderella. Tylko jakiegos kulawego jej teraz brakuje...Cinderella jeść zaczęła już w kontenerku(wystarczylo go nakryć i sypnąć chrupkami RC-no ale skąd w schronie mogli o tym wiedzieć i skąd tam wziąć takie chrupki (nawet za 50% w promocji?).
Przez dwa tygodnie mieszkała w dużej klatce, ktora musiała być nakryta przez pierwszy tydzień, bo inaczej zakopywala sie w czym się dało. Tylko tyłeczek i ogonek jej wystawał...
Potem przestała się bać-nabrała odwagi-pozwalała się głaskać, ale za to potem biła łapką glaszcząca rękę.
Obecnie hula po mieszkaniu, włazi w każdy kąt, wraca jednak w końcu do klatki, gdzie czuje się bezpieczna. no i musi pilnowac swojego dobytku przed Piratem...
Je chętnie suchy RC, robi ładne kupki...
Nie wiadomo, czy była wysterylizowana-może dlatego jest taka chuda...
Była zaszczepiona i odrobaczona w schronisku, ale nie miała do tej pory żadnych badań, zeby jej nie stresować...
Od 5 do 7 sierpnia będzi przyjmować p.dr M, to Cinderella pójdzie do doktorki na przegląd.
Trzeba zrobic je także test na białaczkę i FIVa, skoro jest tam Pirat (Mrusi zreszta też...).
Jest ruchliwa, dużo biega, duzo syczy i bardzo głośno miauczy...Udaje groźną, ale na pewno bardzo się boi. Chciałaby być pieszczona, ale także dużo jest w niej złości( a raczej strachu ukrytego pod złoscia...)
Ale, że ma malutkie łapki i malutkie ząbki-gryzie, drapie i bije łapką bez uszkodzenia skóry dyscyplinowanego obiektu. Nie chce zrobić krzywdy...

PS A Pirat to kociciarz, widziałam jak póbował złapac Mrusię (powyżej 10 lat! i slepą) za kark... Ale mu się dostało...
Ostatnio edytowano Czw lip 31, 2008 14:44 przez ossett, łącznie edytowano 4 razy

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 31, 2008 7:47

Mruczysława
Obrazek

Mrusia była u najlepszego okulisty kociego(dziekujemy Marcjannie i Kici za sfinansowanie tej wizyty, a TZetowi Kici za zawiezienie do lekarza), ktory stwierdził,że jej ślepota i świeże wylewy w oczach są spowodowane chorobami wewnętrznymi, prawdopodobnie chorym sercem, wątroba lub nerkami i wlaściwie wcale oczu jej nie badał.
Dlatego Mrusia została dokładnie przebadana (dziękujemy Kici za opłacenie wizyty u dr Pasławskiej), miała zrobione dokładne badanie krwi.
Watrobę jak na swój wiek (ponad 10 lat) ma zdrową, nerki i serce tak samo.
Cisnienie w normie. Miala tylko zapalenie pecherza;parę dni po przyniesieniu ze schroniska, wieczorem, nie mogła zrobic siusiu(ale cóż się dziwić-zostawała na noc na mokrej trawie, jak nie było komu jej dopilnować...)
Ponieważ było podejrzenie obecności kamieni w przewodzie jej opiekunka natychmiast pojechała do kliniki Niedzielskich -zrobiono tam Mrusi USG
i podano leki. Rachunek był spory jak na kieszeń mojej znajomej. Leczenie już tańsze kontynuowała u dr M.
USG kamieni nie wykazalo, ale w pęcherzu zauważono jakis cień, bylo podejrzenie torbieli. To podejrzenie potwierdziło badnie (gratis) USG u znajomego p. dr M. Zdodnie z zaleceniami lekarzy Mrusia musi miec zrobione USG pęcherza u dr Atamaniuka. Musi też udac sie ponownie do okulisty i to chyba nie raz.
Z oczu cały czas wycieka jej coś...Krwisty płyn. Musi miec chyba zbadane ciśnienie w oczch-tego najlepszy koci okulista nie zrobił(i w ogóle jej za bardzo nie badał, bo zalożył, że stan jej oczu wynika z jakiejś choroby wewnętrznej). Mrusia pójdzie do innego najlepszego okulisty, tym razem jej bliższego, jak moja znajoma będzie miała na to pieniądze.
Lubi jeść suchy Renal, surowa pierś z kurczaka, wołowy mokry Renal...
je nieduzo, a więc to nie był duzy problem dla znajomej...
Ale za to musi mieć dwie kuwety; w kazym pomieszczeniu gdzie zawędruje, inaczej robi kupę przy drzwiach wejściowych(czuje zimniejsze powietrze -mysli,ze to wybieg w schronisku; straszna z niej cwaniara).

Wobec powyższego wkrótce(jutro lub pojutrze, jak zrobie zdjęcia) wystawie parę drobiazgów na bazarkach dla Mrusi i Białej, aby pomóc finansowo mojej znajomej w opiece nad byłymi schroniskowcami Mrusią i Cinderellą /Kocmołuszkiem

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 31, 2008 14:38

Havena pisze:
bellavita pisze:
To teraz marzenia sa w zasiegu reki... 8)


Oj, nie mam szczescia w adopcjach :( Napisalam na priv.

Pozdr.
Havena


W adopcjach trzeba mieć wytrwałość i determinację, a nie szczęście...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 31, 2008 14:44

ossett pisze:W adopcjach trzeba mieć wytrwałość i determinację, a nie szczęście...


Wiesz, zaczynam wlasnie to dostrzegac...

Pozd.
Havena
Kocurek adoptowany 07.08.2008!!! :D
Obrazek

Havena

 
Posty: 57
Od: Nie lip 20, 2008 22:37
Lokalizacja: ok. Wroclawia

Post » Czw lip 31, 2008 14:46

Havena pisze:
ossett pisze:W adopcjach trzeba mieć wytrwałość i determinację, a nie szczęście...


Wiesz, zaczynam wlasnie to dostrzegac...

Pozd.
Havena

:ok:

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 31, 2008 16:51

ossett pisze:Mrusia została dokładnie przebadana (dziękujemy Kici za opłacenie wizyty u dr Pasławskiej)

Tak naprawdę, to wizytę sfinansowali forumowicze, którzy wzięli udział w moim bazarku na rzecz Mruczysławy. Inne schroniskowce też korzystają z tej pomocy, więc gorąco namawiam na kupowanie na naszych bazarkach.

Dziękuję też ossett za hojne dary dla opiekunki Mrusi, Białej i teraz Piracika. Taki wór karmy i żwirku to dla niej ogromna pomoc.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 01, 2008 6:28

marcjannakape pisze:Cytuje z maila od p. Dagmary, nowego domku Kleo:
Kleo mamy nadzieje juz sie zadomowila :) Bezproblemowo skorzystala z
kuwety, chetnie zjadla i sucha karme i troche mokrej, no i oczywiscie
wspaniale sie przymila.

:ok:


Co slychać u Kleo? Pirat się ciagle domiaukuje o nią i nie wiem co odpowiedzieć...

Przypominam Kleo jeszcze w DT
Obrazek

To ślicznotka i nic dziwnego,ze Pirat nie może o niej zapomnieć...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 01, 2008 6:51

Wczoraj znowu odwiedziłam rehabilitowane schroniskowce.
Postęp u Pirata. Dotąd pozwalął się swojej opiekunce głaskać i przytulał łępek do jej drugiej ręi w czasie głąskania tylko na parapecie okiennym(na kórym także mial kiedys długo zakrapiane uszko i oczko...).
Gości też zapraszał do tego parapetu i tam pozwalal się im glaskać...
Wczoraj był głaskany na podłodze, odsłaniał przy tym brzuszek i zapraszał do ulubionej zabawy kotów w zjadanie (na niby)ręki człowieka: łapał rękę zębami, kopał ją tylnymi łapkami, potem wylizywał... i tak w kółko.
To naprawdę jest postęp!

Gościa Pirat zazwyczaj prowadzi do pustych miseczek na mokre; (pomiaukując żałośnie, zeby nie było wątpliwości, że jest strasznie głodny.)..
Miseczki te moga byc wypełniane tylko karmą weterynaryjną-Pirat miał wątrobe w ciężkim stanie (nie jadł prawdopodobnie długo, bo jego dziąśła poz zabraniu ze schroniska wygląły jak krwawa masa(ale po zastosowaniu włąściwego leku szybko dały się wyleczyć i Pirat zaczął odjadać ten czas kiedy nie jadł... Prosze zwrócić uwage na jego grube łapki-to niemożliwe chyba, ale wydaje mi sie że mu tak w DT zgrubiały...)

Na tym zdjęciu pokazywal Kici te swoje puste miseczki...
Obrazek

Jest twarzyski, gdzie ludzie i koty, tam Pirat:
Obrazek

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 01, 2008 7:04

Kicia_ pisze:Jego futerko to istny aksamit, lśniące i mięciutkie. Jedyny kot, który ma podobne, to brytyjczyk mojej przyjaciółki. Ktoś, kto da mu dom, wygra los na loterii.
Obrazek


Zastanowiło mnie to porównanie futerka Pirata do futerka brytyjczyka, które zrobiła Kicia.
Nadal wydaje mi się( i lekarzom też...) matowe (a matowość znika u niektórych schroniskowców po wielu miesiącach...), ale jest bardzo gęste i wyczesywany popielaty podszerstek jakoś też mi się skojarzył ostatnio z sierścia brytyjczyka...
Może jego tatuś był właśnie kotem z domieszka krwi brytyjczyka? Bo co do mamusi to od dawna mam pewne podejrzenia...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 01, 2008 9:16

ale on jest zjawiskowo piekny :love:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26823
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt sie 01, 2008 10:57

alessandra pisze:ale on jest zjawiskowo piekny :love:


I jest przemiły, a właściwie jeszcze nie mial okazji, aby jego kocie zalety w pełni sie objawiły. To kot dla kocich koneserów.
Podobno był w schronisku od 2 miesiąca życia, czyli co najmniej rok...
(A jestem mnóstwo innych cudownych kotów, które na peno tan zakonczą swoje życie, o ile czegos dla nich szybko sie nie zrobi..
To jest mozliwe, to tylko kwestia funduszy i znalezienia DT dla nich...
Takiego kota jak Pirat nigdzie indziej sie nie kupi, za żadną cenę...

Obrazek
Obrazek

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 01, 2008 11:37

ossett pisze:
alessandra pisze:ale on jest zjawiskowo piekny :love:


Podobno był w schronisku od 2 miesiąca życia, czyli co najmniej rok...

:strach:
(A jest tam mnóstwo innych cudownych kotów, które na peno tan zakonczą swoje życie, o ile czegos dla nich szybko sie nie zrobi..)
niestety, cos o tym wiem, jaka to trauma dla kotów :( mam slepaczka stamtąd (w dodatku neurologiczna sprawa była tez ), 6 m-cy trwało zanim wyszedł do ludzi, wcześniej chował sie w kąciku i trząsł cały, po nocach płakał przez sen-jkie koszmary musiał przeżywać?
:( - za to teraz łobuz przedni; moja kuzynka z Wr-wia takze ma takiego slepaczka (zabranego z ulicy w stanie, że lepiej nie powiem :evil: ) i taki sam łobuziak :D
osobiscie mam słabośc do takich kotków :oops:
one sa po prostu wyjatkowe :wink:
oby piracik znalazł naprawdę kochający domek :ok:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26823
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości