Sztuka oswajania kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 16, 2007 11:51

kotika pisze:....
Trzeba tylko pamiętac,że należy póżniej wziąść odpowiedzialność za to co się oswoiło.


No tak. Odpowiedzialność to ja mam już za nieoswojone. Jednak aby Dzikun znalazł jakiś domek to należałoby oswoić. Na dzikusa to on nie ma szans. To jest ładny kociak:
Obrazek
W rzeczywistości jest ładniejszy niż na zdjęciu.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 16, 2007 12:05

PcimOlki pisze:
kotika pisze:....
Trzeba tylko pamiętac,że należy póżniej wziąść odpowiedzialność za to co się oswoiło.


No tak. Odpowiedzialność to ja mam już za nieoswojone. Jednak aby Dzikun znalazł jakiś domek to należałoby oswoić. Na dzikusa to on nie ma szans. To jest ładny kociak:
Obrazek
W rzeczywistości jest ładniejszy niż na zdjęciu.


Przeciez wiesz,że to nie było do ciebie,ani osób działających na forum. :D

A kociak prześliczny.Moze spróbuj drugą metodą.
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie gru 16, 2007 13:35

kotika pisze:...
A kociak prześliczny.Moze spróbuj drugą metodą.


No własnie się zastanawiam. Nie chciałbym głupio zaprzepaścić tego co jednak zostało osiągnięte. Dlatego staram się zdobyć jak najwięcej informacji w temacie zanim cokolwiek zrobię.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 16, 2007 15:06

PcimOlki pisze:Ile czasu zajęło ci oswojenie "na siłę" kociaków półrocznych?


Foczka - ok.3 miesiące
Czarcik - był u mnie krótko, może ze dwa miesiace, miziaka z niego nie zobiłam, ale to nie ten charakter.
Ptyś - u mnie 5 miesięcy, we własnym domu na kolana przychodził po 5 tygodniach.
Sonia - jest u mnie z miesiąc, zwięta na ręce mruczy i przytula się, po podłodze ucieka. Za to dziś rano sama wskoczyla do mnie na łóżko.

Za kota oswojonego uważam takiego, który swobodnie chodzi po mieszkaniu przy mnie, je przy mnie i ucieka przede mną normalnie, nie w panice :wink:

W "obliczeniach" bierz pod uwagę charakter kota - są takie niedotykalskie, głaskanie tylko wtedy, kiedy sobie życzą. I poprawkę na moje 8-10 kotów - nie mam dla każdego z nich wystarczajacej ilości czasu. :wink:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lip 29, 2008 8:26

Pod mieszkaniem narzeczonego spotkałam niedawno pięknego kocurka, według karmicielek ma on około roku jego charakter nie wiem, wiem tylko że siedzi zawsze na murku przed klatką ok 1 metra od przechodzących ludzi i obserwuje (dlatego do tej pory myślałam, ze jest czyjś), ostatnio gdy dawałam mu mięsko ośmielił się nawet wziąść z mojej ręki tzn "ukraść" z mojej ręki kiedy patrzyłam w inną stronę ;). Nigdy nie oswajałam kota, mam więć

PYTANIE: jak myślicie czy jets on podatny na oswojenie?, a jeśli tak jaką radzilibyście mi zastosować metodę.

Pozdrawiam

Wisienki

 
Posty: 344
Od: Pon sty 21, 2008 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 29, 2008 12:12

czy ktoś mi doradzi :?:

Wisienki

 
Posty: 344
Od: Pon sty 21, 2008 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 29, 2008 12:39

Wisienki, a Ty go chcesz wziąć do domu?

Jakie są metody oswajania to już pisała Fraszka w pierwszym poście tego wątku. Ja podobnie jak i ona jestem zwolenniczką metody "nic na siłę" tzn. wolnego i cierpliwego zbliżania się do zwierzaka, stopniowego przełamywania nieufności.

Pozwoliłabym mu najpierw zapoznać się z nowymi kątami, nie narzucając swojej osoby. Miseczki do jedzenia i kuwetę postawiłabym w zacisznych i bezpiecznych miejscach. Cały czas gadałabym do niego spokojnym głosem, przekonując, że go nie zjesz, a wręcz przeciwnie, że u Ciebie będzie mu dobrze. Potem próbowałabym zainteresować go zabawkami typu myszka na wędce. I kiedy już kociak poczułby sie pewniej, to dopiero wtedy zaczęłabym wkraczać z próbami pieszczot.

Wawe

 
Posty: 9489
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto lip 29, 2008 13:36

Tak chce go wziąść do domu, boję się jednak ze nie będe potrafiła go oswoić, (nigdy nie robiłam nic takiego :oops: ). Zastanawiam się jednak czy dam radę, chciałabym wiedzieć jakie są szanse... nie oczekuje cudu - by uliczny kotek dał się miziać, ale bardzo chiałabym by mi zaufał... i czasem dał się pogłaskać :) . Tak boję się, wczoraj wcale nie chciałam się do niego zbilżać, ale tak patrzył i był taki chudy, a teraz nie mogę przestać o nim myśleć.

a z drugiej strony rozsądek mi pod powiada, ze ja sie do tego całego oswajania nie nadaje, ze pracuje po 9 godzin i kitek zostawał by sam :(, ze bede musiała go ze sobą zabierać jeżdząc do rodziców 2 godziny w jedną strone pociągiem, a nie wiem jak kotek by to znosił, ze może jest już za duży na oswajanie, ze co na to ludzie którzy mi wynajmują mieszkanie, że musze kupic kuwetę i drapak i opłacić weta, ze ....

jeśli go przygarnę pojawi się wiele problemów, dlatego zanim się zdecyduje (bo narazie tylko się zastanawiam) chciałabym się dowiedzieć, czy jednak nie oczekuje cudu, zwłaszcza, ze zastanwaiam się czy z dziczka dałoby się zrobić kota ne wychodzącego.

miałam też nadzieje, ze ktoś mi doradzi i podtrzyma mnie na duchu, bo kot, zwłaszcza dziki to powazna decyzja

Wisienki

 
Posty: 344
Od: Pon sty 21, 2008 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 29, 2008 13:54

Wisienki, trzecia koteczka z mojego podpisu, Irysek trafiła do mnie z działek już jako dorosła kotka. Z niewychodzeniem nie ma żadnego problemu, wcale za tym nie tęskni, wystarcza jej zerkanie z parapetu okna i osiatkowany balkon, "czynny" w porze letniej.
Może zdarzyć się, że kociak będzie na początku awanturować się i rwać do wyjścia. Niemniej, jeżeli to przetrzymasz, to z czasem powinien przyzwyczaić się do życia w czterech ścianach.

Mi trochę gorzej poszło z oswajaniem, ale Irysek jest specyficznym egzemplarzem - starchodoopkiem, bojącym się własnego cienia. :twisted: Ale i tak osiągnęłam tyle, że od czasu pozwala mi się łaskawie pogłaskać i ostatnio nawet coraz częściej plącze się pod nogami. :wink: Myślę więc, że przy innym, normalniejszym kocie oswajanie powinno pójść łatwiej.

A do rodziców to wyjeżdżasz na jak długo? Bo jeśli są to wyjazdy 2-3 dniowe to radziłabym Ci...przygarnąć dwa koty. :wink: Np. tego wypatrzonego i do niego jakiegoś malucha. Parkę spokojnie możesz zostawić na taki czas samych w domu, będzie im raźniej. Taki układ rozwiązywałby też sprawę Twoich długich, codziennych nieobecności.

Wawe

 
Posty: 9489
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto lip 29, 2008 14:50

Wawe pisze: (...) Mi trochę gorzej poszło z oswajaniem, ale Irysek jest specyficznym egzemplarzem - starchodoopkiem, bojącym się własnego cienia. :twisted: Ale i tak osiągnęłam tyle, że od czasu pozwala mi się łaskawie pogłaskać i ostatnio nawet coraz częściej plącze się pod nogami. :wink: Myślę więc, że przy innym, normalniejszym kocie oswajanie powinno pójść łatwiej.

A do rodziców to wyjeżdżasz na jak długo? Bo jeśli są to wyjazdy 2-3 dniowe to radziłabym Ci...przygarnąć dwa koty. :wink: Np. tego wypatrzonego i do niego jakiegoś malucha. Parkę spokojnie możesz zostawić na taki czas samych w domu, będzie im raźniej. Taki układ rozwiązywałby też sprawę Twoich długich, codziennych nieobecności.


Wawe dajesz mi nadzieje :), do rodziców wyjeżdzam raz na 2 tygodnie w piątek późnym wieczorem i wracam w niedziele po południu. Też myślałam o dwóch kotach, ale to napewno nie zgodzą się wynajmujący mi mieszkanie, chociaż z drugiej strony jeśli okażde się ze kot nie = sie zniszczone m3 to może i oni dadzą sie przekabacić :roll:

Wisienki

 
Posty: 344
Od: Pon sty 21, 2008 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 29, 2008 15:38

Jeśli kot siedzi metr od przechodzących ludzi i "kradnie" z ręki, to nie jest to kot dziki.
Stawiam na to,z e jest kot domowy kiedyś wyrzucony przez kogoś, taki, który w trakcie zycia na "wolnosci" nauczył sie ostrożności, albo kociak piwniczny, którego w młodości dzieci nosiły na rękach, bawiły sie z nim, i z tego powodu nie jest dziki.
Jeśłi byś wzięła go do domu, to tylko do łazienki na początek- zbyt dużo przestrzeni bardzo opóźnia oswajanie. W łazience jest mało miesjca, kot musi być blisko człowieka i stopniowo się przyzwyczaja.
Ja mam w domu dwie kotki, które były zupełnie dzikie- w ogóle nie podhodziły do ludzi na dworzu. Teraz dają sie wziąć na ręce, pogłaskac, itd.
Powodzenia Wisienki!
Pamiętaj tez, eby nie łapać go w ręce, bo możesz ucierpieć. Najlepiej do transporterka plastikowego- na sam koniec trzeba postawić jedzenie, albo wylać trochę waleriany- iedy wejdzie, zamknąc szybko drzwiczki (muszą wejść wszystkie nóżki). Jełsi nie bezie chciał wejść w pobliżu człowieka- drzwiczki na sznurku.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto lip 29, 2008 16:08

kordonia pisze:Jeśli kot siedzi metr od przechodzących ludzi i "kradnie" z ręki, to nie jest to kot dziki.
Stawiam na to,z e jest kot domowy kiedyś wyrzucony przez kogoś, taki, który w trakcie zycia na "wolnosci" nauczył sie ostrożności, albo kociak piwniczny, którego w młodości dzieci nosiły na rękach, bawiły sie z nim, i z tego powodu nie jest dziki.
Jeśłi byś wzięła go do domu, to tylko do łazienki na początek- zbyt dużo przestrzeni bardzo opóźnia oswajanie. W łazience jest mało miesjca, kot musi być blisko człowieka i stopniowo się przyzwyczaja.
Ja mam w domu dwie kotki, które były zupełnie dzikie- w ogóle nie podhodziły do ludzi na dworzu. Teraz dają sie wziąć na ręce, pogłaskac, itd.
Powodzenia Wisienki!
Pamiętaj tez, eby nie łapać go w ręce, bo możesz ucierpieć. Najlepiej do transporterka plastikowego- na sam koniec trzeba postawić jedzenie, albo wylać trochę waleriany- iedy wejdzie, zamknąc szybko drzwiczki (muszą wejść wszystkie nóżki). Jełsi nie bezie chciał wejść w pobliżu człowieka- drzwiczki na sznurku.


Dziękuje za poradę, jeśli się zdecyduje napewno bedzie to metoda łazienkowa :). Wiem napewno ze jest to kot bezpański - ale jego matkę karmiły te same kobiety do których i on przychodzi na małe co nie co, nigdy nie był brany na ręce, ale nie prawdopodobnie nie ma tez złych przezyć z ludźmi. Mam coraz większa nadzieję ze to może się udać.

zastanwiam się ile czasu może trwać operacja "oswajanie" i czy po jakim czasie bedzą mnie móc odwiedzać inni ludzie (TŻ, siostra)

Wisienki

 
Posty: 344
Od: Pon sty 21, 2008 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 30, 2008 7:45

Ależ Twoi bliscy mogą przychodzić cały czas. :lol: Tylko uprzedź ich, aby nie próbowali łapać kota, głaskać go, itp. Najlepiej niech nie zwracają na niego uwagi, ewentualnie tylko zagadują do niego. I żeby uważali przy wchodzeniu i wychodzeniu z mieszkania, aby kociak nie skorzystał z okazji i nie smyknął na zewnątrz.
Aha, ponieważ to kocurek to trzeba będzie stosunkowo szybko zanieść go do kastracji. Bo zapach moczu niekastrowanego kocurka zdecydowanie będzie przeszkadzał i Tobie, i właścicielom mieszkania. :twisted:
Życzę powodzenia. :ok:
I melduj jak rozwija się sytuacja. :)

Wawe

 
Posty: 9489
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro wrz 03, 2008 15:22

No to trzymajcie za mnie kciuki.. :oops:
Jestem następną "do golenia" :wink: , która się nie zna na oswajaniu kotów, a która ma takiego dostać na DT. Wierzę w opiekę.. Św. Franciszka :)
Poczytam w domu to co napisałyście, postaram się zapamiętać, posłuchać rad doświadczonych "Oswajaczek" i jak już go będę miała "na stanie" - zrobić co w mojej mocy, by zaufał człowiekowi i miał radość z jego towarzystwa..

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 03, 2008 21:56

Piszcie,doświadczone oswajaczki,prosimy pięknie...Przydadzą się opisy postępowania z kotami po różnych przejściach i w różnym wieku.

Hańka

 
Posty: 41966
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 96 gości