Chyba się dokociłam 12 kotem.
GACEK
Zaczęło się w zeszłym roku w listopadzie. Whiskasowy, dorosły i grubiutki kocurek stał pod naszym karmnikiem usiłując dostać się do słoninki dla ptaków. Popłakiwał żałośnie. Trochę się mnie bał. Zmiękłam. I to był mój błąd. Poszłam po jedzenie. Kocio zjadł i natychmiast zaprzyjaźnił się ze mną strzelając baranki i łasząc się koło nóg. Odtąd pojawiał się czasami, a ja naiwna łudziłam się, że ma gdzieś dom.
Bywał 2,3 razy po rząd, najadał się i zmykał. W lecie był tak chudy, że nie mogłam na niego patrzeć. Jednak był mocno umięśniony. jak żaden z moich kotów. Wygladał zdrowo.
Od miesiąca intensywnie próbuje się wprowadzić do mojego domu.

Zagnieździł się w kotłowni na licznych poduszkach.Prawie każde otwarcie drzwi powoduje, że Gacek znajduje się natychmiast w kuchni. Moje koty go nie lubią, zwłaszcza Felek. Dochodzi do łapoczynów i syków.
Gacek przybiera na wadze, chciaż nadal jest bardzo chudy. Ma długie łapy, jak wyżeł i te uszy...wielkie przy jego chudości.
Jest pogodnym, bardzo proludzkim kotem. Nie można chodzić po placu, tak pląta się pod nogami. Nie opuszcza już mojej posesji.
Jak mu znaleźć dom.? Do tej pory wmawiałam sobie, że ten dom ma i nie obchodzi mnie. Oczywiście nie jest wykastrowany...
Załamka. Oto obiekt moich utrapień. Kolor ma dokładnie taki sam jak w realu.I ten bezczelny pysio.
