» Śro lip 30, 2008 19:10
Przed bramą ratusza kręciło się dwu znanych mi już staruszków w czapeczkach z napisem brygada Specjalna Straży Miejskiej w Złociejowie.
Zaś mój samochód stał na chodniku, a jego drzwiczki zaklejone były szeroką, papierową taśmą.
- Samochód zostaje zatrzymany do chwili wyjaśnienia – powiedział jeden ze staruszków, staruszków jego niebieskich oczach dostrzegłem znajomy błysk.
- Baltazar – powiedział wyciągając do mnie rękę – ostatni Król.
Poczułem nagły skurcz serca. Melchior, Kacper i Baltazar, zadziorni, niepokorni bracia, których pełno było w każdym kącie miasta…
Staruszek przyjrzał mi się uważnie i nagle zachichotał.
- Bardzo pana przepraszam – powiedział po chwili ocierając oczy kraciasta chustką. – Naprawdę bardzo pana przepraszam, ale wygląda pan zupełnie…zupełnie jak skrzat z obrazów mojej świętej pamięci szwagierki…zresztą obraz wisi w ratuszu, mamy tam niedużą galerię, może go pan obejrzeć…naprawdę warto, podobieństwo jest…no wprost zaskakujące…
- Strzygoń – szepnęło coś za moimi plecami. – Babciu! Babciu …!
Nie musiałem odwracać się, aby sprawdzić, kto szepce. Zresztą po chwili mała, szara kotka przemknęła pod moimi nogami i znikła w zielonym cieniu parku.
Baltazar Król przepraszająco rozłożył ręce.
- To jest właśnie nasze miasteczko – powiedział, – ale wkrótce zajmiemy się i tym przypadkiem.
Jeżeli pan chce może pan już teraz złożyć pozew o zniesławienie. Oczywiście musi minąć trochę czasu, aby nabrało mocy prawnej…
- Gra pan w szachy? – Zagadnął towarzysz staruszka.
Skinąłem głową.
- W takim razie dzisiaj wieczorkiem w cukierni – powiedział.
- Mniemam, że już ma pan u panny Madzi otwarte konto – uśmiechnął się Baltazar Król i schował do kieszeni notatnik w czarnej, skórzanej oprawie.
Wieczór nadszedł szybciej niż się spodziewałem.
Na niebie pojawił się księżyc otoczony małymi, białymi chmurkami. Zjadłem kolację przyniesioną mi do pokoju przez panią Małgorzatę, właścicielkę hotelu, wyjąłem z szafy kupioną poprzedniego dnia kraciastą koszulę i udałem się do cukierni.
Dwu staruszków siedziało już przy stoliku ustawiając figury na szachownicy.
Panna Madzia postawiła przede mną filiżankę czekolady i talerzyk z kremówką. Gra pochłonęła mnie tak bardzo, że nawet nie spostrzegłem się, jak zegar na wieży ratusza wybił północ. Dwanaście uderzeń obiło się echem o ściany kamieniczek i niesione wiatrem pomknęło w stronę lasu.
- Bum- bum- bum – odpowiedział las. – Bumbara dum.
Baltazar Król uniósł głowę znad szachownicy.
Leśne bębny odezwały się ponownie.
- Powiadają – rzekł drugi ze staruszków, – że kiedy echo tak oddaje w środku lasu spotykają się wszyscy ci, których nie widać za dnia…
- Czas na mnie – powiedziałem wstając z miejsca.
- Jutro dokończymy partię - rzekł Baltazar, a jego towarzysz nieznacznym, ledwie dostrzegalnym ruchem przesunął królową na sąsiednie pole.
Starając się nie okazywać pośpiechu skręciłem w uliczkę, przy której stał hotel, wyminąłem go i pobiegłem zaułkami na obrzeża miasta.
Kiedy znalazłem się na skraju łąki coś prysnęło spod moich nóg i zaryłem nosem prosto w trawę..
- Oho ho, strzygoń jeden, nie patrzy pod nogi! – Pisnęła szara kotka i pognała w stronę niedużego domku, w którego oknie paliła się ciepłym pomarańczowym światłem lampa.
- Bum-bum-bum – warczały bębny.
Wstąpiłem w mrok lasu pachnący żywicą i butwiejącymi liśćmi. Szedłem w stronę ognia z bijącym sercem, półskrzat, a półczłowiek, wabiony przez odwieczny zew.
Małe, ledwie widoczne istoty ustępowały mi z drogi kłaniając się na poły z lękiem a na poły z szacunkiem, a drzewa szumiały basowo i poważnie.
- Witaj, panie – powiedziałem stając przed Leśnym.
- Witaj, Kleofasie – odpowiedział podając mi czarkę wina. Wypiłem ją do ostatniej kropli i usiadłem na zwalonym pniu.
Ogień strzelał snopami iskier, które połyskiwały w powietrzu niby gwiazdy, niebieskawy dym gryzł w oczy, a krąg tańczących przesuwał się przed moimi oczyma niby zjawy z dalekiej przeszłości.
- Jesteś szczęśliwy? – Zapytał Leśny.
- Tak, panie – odparłem. – Wreszcie jestem szczęśliwy.

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!