Dzisiaj trafiłam na ten wątek. Grubcia jest na zdjeciu bardzo podobna do mojej Marianny. I nawet obie chorują aktualnie na oczko. Mariannie zrobił się paskudny wrzód rogówki, na szczęście już ziarninuje.
Trzymam kciuki za nereczki Grubci.
A co do kotów, które lata żyły na zewnątrz, a potem trafiły do domu - u mnie typowo takimi kotkami są Agatka i Magia. Magia wprawdzie nadal jest bardzo nieufna i nie pozwala się dotykać (jest u mnie od września ub.roku), ale ani jedna, ani druga nie próbują na siłę wychodzić. Co do Agatki, to mam wrażenie, że wręcz unika np. otwieranych drzwi.
Marianna vel Mańka też niegdyś żyła z bezdomnymi na dworcu chodząc gdzie chciała, potem w schronisku, wciąż uciekając ze swojego wybiegu. Teraz wygląda na zadowoloną z życia
