Dzisiaj z Beatka odwalałyśmy wieczorny dyżur w Hiltonie, przytaszczyłam wór kocy po praniu i zabrałam nowy do prania. Beatka kociaki nakarmiła, ja podawałam zstrzyki i lekarstwa, wszystkie boksy pomyte.
Niestety umarło jedno biał-czarne kicie takie maleństwo

Beatka rozpaczała bo od kilku dni jeździła z nim na zastrzyki kroplówki, nie pomogło

zabijają te maluszki jakieś diabelstwa załapane w schronie, albo stres oddzielenie od matek - akurat te maluszki były strasznie zapchlone, zarobaczone. Zstały odrobaczone - może zatruły się toksynami z robali

sama nie wiem. Następny kociak tez biało - czarny Hiltonowiak znalazł nowy domek - wyszukała go Emiśka i dzisiaj już chłopak na swoich śmieciach. I to chyba tyle na dzisiaj.
Basiu Twojemu Słoneczku podałam tabletkę - faktycznie sprytas ja mu do pyszczka, nawet się nie opierał, ale sprytnie trzymał w pyszczku i nie połykał, ale jakoś się udało. Misia wysmarowałam maścią - jutro powtórka z rozrywki.