Już nie mam z rodzicami siły.
Jak tylko gdzieś wyjdę z domu to ja wypuszczają na dwór samą.
Mama mi ciągle mówi, ze to jest dachowiec, ze ma we krwi wychodzenie na dwór, ze to nie jest kot domowy, ze ja jestem głupia, bo ją mecze w domu [teraz w piwnicy, bo mama nie każe jej wchodzić do domu z grzybicą], a ona chce wyjść na dwór... mówi ze i tak będzie ja wypuszczała na dwór jak będę w szkole... Boze

Oni mówią, że jak ją przejedzie samochód to trudno, że lepiej zeby żyła 2 lata wychodząc na dwór i będac szczęsliwą niż 10lat w zamknięciu... ! o_O

Mogłam nie brać tego kota, zaczynam już żalować! ale i tak ją kocham...
Powiedział że to bardzo dziwne, ze dostala tej grzybicy, bo powiedzialam ze nie miala stycznosci z innymi kotami/psami/gryzoniami, nie wychodzila na dwór bez opieki.mumka27 pisze:a co wet na to, mowilaś że to po operacji tak jej się zrobilo?