Moi rodzice 2 tygodnie temu znaleźli kotka. Ktoś go przytargał na 8-me piętro, zostawił na korytarzu na jakichś szmatkach. Kot siedział grzecznie.
Rodzice się zlitowali i wzięli chucherko do domu. Zdecydowali, że zostanie.
Maurycy został odrobaczony, odpchlony, odkarmiony. Wetka powiedziała, że ma ok. 3 miesięcy. Kotek jest bardzo miły, przytulalski (ale raczej w takim biernym znaczeniu - sam się nie bardzo przymila, tylko pozwala ze sobą robić co się komu żywnie podoba). Byli z nim u mnie - Florcia się złościła, jeżyła, prychała, a Moryc nie reagował, siedział spokojnie gdzie się go położyło i nic nie mówił. No i bardzo fajnie.
Niestety, jest problem. Moryś nie bardzo się załatwia do kuwety, tzn. czasem tak, a czasem nie. Na przykład zaczął robić siku w obecności mojego brata na dywan. Nie wiadomo w takim razie, czy już tam nie posikał parę razy. Większość kup ląduje obok kuwety. No i moi rodzice dostają już od tego szału. Nie są wielbicielami kotów, nie chcieli mieć kota - ten się przypałętał - i nie są skłonni wszystkiego mu wybaczać, raczej woleliby się go pozbyć. Bardzo proszę o rady - tudzież przypomnienie stosownych wątków (na pewno już były takie tematy, tylko ja natrafiłam na takie, co robić jak dorosły kot zaczyna się załatwiać poza kuwetą, mam sama taki problem z Florcią, ale ja jej to wybaczam) - jak skutecznie nauczyć go czystości. Obawiam się, że od tego zależy, czy Maurycy zostanie, czy nie. Proszę, nie poczujcie się urażeni, ale nie chcę rad typu - kota trzeba kochać takiego jakim jest - bo to na moich rodziców nie podziała. Liczę na Was bardzo.