Oba wyciągnięte z silnika samochodu.... "
W piątek:
"Koteczka to bardziej trikolorka, dużo białego.
Kocurek rudy, złamana kość udowa, wczoraj zgwoździowana (o koszty jeszcze nie pytałam, brrr )"
Trochę wyjaśnień - na początku tygodnia zadzwoniła pani z informacją o dwóch maluchach, które chowają się w silnikach samochodów. Uzgodniłyśmy, że pani złapie, i będziemy się zastanawać, co dalej - bo w tych silnikach na pewno zginą tragicznie.
Potem pani zadzwoniła, że ma kocurka, kocurek ma coś z łapką, pewnie złamana, a pani gania szylkretkę. Po złapaniu miała zawieźć do umówionej lecznicy.
I zawiozła - kolejne informacje miałam telefonicznie z lecznicy.
Wczoraj wreszcie dotarłam tam z aparatem:

Kociaki mają ok.dwóch miesięcy, są na pewno domowe

Chłopczyk ma zdrutowaną nóżkę, inaczej nie dało się złożyć złamanej kości udowej. Czeka go kilka tygodni w gipsie, potem pewnie usuwanie drutu i kilka tygodni obserwacji...
Pani zostawiła w lecznicy 100zł na leczenie kociaków - za co jestem jej bardzo wdzięczna, to b.nietypowa postawa

Wczoraj też miałam kolejną prośbę - i w rezultacie dziś w lecznicy znajdzie się kolejny połamaniec - tym razem z przednią łapką. I też pewnie do gwoździowania / drutowania. On na szczęście ma potem zapewniony dt.
Więc w szpitaliku lecznicy będą od dziś 4 "moje" koty - dwa połamańce, szylkretka, i ciężko chora kotka z Radogoszcza, na dożylnych antybiotykach. Wszystkie wymagające dość drogich zabiegów leczniczych. I utrzymania - karmy, żwirku...
Ponieważ ostatnio ostro "zaszalałam" z wydatkami na kocią karmę i leczenie - stadko kociaków i kotów u mnie, 4+3+4 kociaki u karmicielek, kilka leczonych w szpitaliku osiedlowych dorosłych kotów, kotek z Chojen pogryziony przez psa, szpitalne leczenie kilku chorych maluszków zaprzyjaźnionej kociary, kotka z trójką dzieci w lecznicy CC - znalazłam się pod kreską.
Z konta FFA staramy się pokryć koszty leczenia - kociaki miały kk i grzybicę, były na nią szczepione, potem szczepienia zakaźne, po drodze odrobaczanie, świerzby uszne itp, ze swoich środków staram się kupować trochę lepszej karmy dla maluchów, bo dt to karmicielki-emerytki nieodporne na reklamy whiskasa.
W rezultacie, choć bardzo ciężko mi to przychodzi, muszę prosić o pomoc...
Każdą pomoc - nie tylko finansową - w przyjęciu kociaków i kotów na dt (kilka miotów czeka), w karmie, jeśli komuś zbywa...