Witajcie wszyscy !!!
Powróciłam oto na łono i cóż spostrzegłam ?
Otóż.
Po pierwsze okazało się że w komputer walnęła burza i diabli wzięli zasilacz, pogoniłam więc dziecię i mogę się już od dzisiaj realizować internetowo.
Po drugie Lulla jakby schudła podczas mojej nieobecności, tylne łapeczki się jej wydłużyły jako zajęcu i czerń wyblakła nieco. (A Ciocia Sibia ostrzegała !) Zrobiła się bardziej szylkret niz czarna.
Z zeznań Pana Męża i Rudej Córy wynika że koty całymi dniami ganiały po polach i jadły tylko dwa razy dziennie. I podobno stąd ów spadek wagi.
Poza tym Lulla uwielbia głaskanie pod brodą, jest to jedyna forma czułości której poddaje się bez protestów i nawet złapana podczas galopu. W innych przypadkach broni się wszystkimi dwudziestoma łapami do pierwszej krwi.
Przebywał u nas przez kilka dni mój Tato z Panem Psem. Koty oswoiły się na tyle że wchodziły i wychodziły mimo iz Pan P. leżał przy drzwiach i się na nie gapił. Mam wielkie nadzieje, że kiedyś, jak ogrodzimy ranczo, nasze Koty dogadają się z nowym domownikiem bez problemów.
Tyle wieści na dziś, cieę się, że jestem już w domu, ogród zarósł jak dzungla mam masę roboty.
Życie jest piękne, pozdrawiamy
