Lula i Spóła. Gospodarze oszaleli :D

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob cze 28, 2008 9:11

Lulia opracowała nową metodę budzenia, którą ściśle łączy z Kocim Wrzaskiem o Brzasku.
Mianowicie, kiedy Duzi pozostają głuchymi na jej :
a) jęki
b) kwilenia
c) miauki
d) skakania po brzuchu
e) ryki prosto w nos
f) a+b+c+d+e
to slodka kicia ustawia się bokiem do wybranej Dużej Głowy, usztywnia łapecki i wali się całym ciężarem swoich 5 kilo na front twarzy udającej sen osoby.
Nasze mechanizmy obronne nie wykształciły nam jeszcze dodatkowych nozdrzy gdzieś na czubku głowy, więc chcąc nie chcąc (a raczej nie chcąc-się udusić ) koci wybraniec zwleka się z łóżka i wypuszcza tyrana do ogrodu...
W rywalizacji "my kontra Lula o poranku" na razie wygrywa kota :twisted:
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Śro lip 02, 2008 11:25

Biedna Lula, niedoświadczona bo to przecież jej pierwsze lato w ogrodzie...
Nie potrafi bidulka ocenić jaki upał jest w polach i co jakiś czas wraca do domu ugotowana, dysząc z wywieszonym ozorem. Kładzie się na zimnej podłodze i dopiero po kwadransie jest znowu "do życia".
Ale jak Kropka ją wola do drewutni, to młoda zarazka nie chce, woli biegać w trawach, no bo przecież tam są mysiory.
Przynosi zdobycz do domu, ale jak ją grzecznie wypraszam to wychodzi na schodki i tam konsumuje (błeeeee...)
Podsumowując: błogie, letnie lenistwo nas opanowało.
Trochę się martwię co będzie jak wyjadę, wybieram się na całe dwa tygodnie i Pan Mąż zostanie sam z kotami...jak sobie poradzą :?: ???
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Śro lip 02, 2008 12:05

Będą dwa razy grubsze, jak wrócisz, bo pewnie będą umiały owinąć sobie Pana Męża wokół paluszków.
I tyle :)
Będzie ok, a Ty odpoczywaj!

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Śro lip 02, 2008 12:15

zapdejtowałam się z kocich przygód ;)

te, ogrodniczka, jakby te zezwłoki ofiar Luli Ci tak przeszkadzały, to byś jej obróżkę dawno założyła. przyznaj się, po matczynemu dumna jestes :twisted:

Elza, ratuj się! i nie pisz tak głośno o takich metodach na forum, bo jeszcze miejskie koty usłyszą... nasze na razie doskonalą gaworzenie, łażenie po (Mruf sypialniana) oraz krzyki pod drzwiami i wskakiwanie z rozpędu na klamkę (pozasypialniane Sop i Pesto)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro lip 02, 2008 16:52

sibia pisze:a Ty odpoczywaj!


Hehe, jakie odpoczywaj, ja do pracy jadę !

A co do matczynej dumy, to owszem, można to porównać do dumy z dziecięcej kupy po marchewce.
Duma i obrzydzenie, prawie jak u Jane Austen :wink: !!!
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Pt lip 04, 2008 18:18

Szanowna Publiczności !

Wybywam na całe dwa tygodnie, zostawiając koty pod opieką Pana Męża (lub odwrotnie).
Może Elza coś skrobnie, ale nie liczcie na to za bardzo; dziecię chodzi na kurs przygotowawczy na studia, a 10. lipca ma egzamin z rysunku.

Lula i Kropka wprawdzie pisate obydwie, ale komputer chyba będzie wyłączony, więc opowiedzą o wszystkim dopiero po moim powrocie.

Tyle tytułem wyjasnienia, coby nie myslały Ciotki, że nas wywiało abo co. Pozdrawiam i trzymajcie kciuki za "słomiane wdowy"...
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Pt lip 04, 2008 18:30

Będziemy tęsknić ...

Obrazek

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 04, 2008 18:49

Papapapa, wracaj bezpiecznie!
Koty, nie psocić.
Lula, na słońcu nie biegać, czarne przyciąga promienie!

Panie Mężu, komputer Twoim przyjacielem. Napisz do nas!

Ściski. sib

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Wto lip 22, 2008 16:40

Witajcie wszyscy !!!

Powróciłam oto na łono i cóż spostrzegłam ?
Otóż.
Po pierwsze okazało się że w komputer walnęła burza i diabli wzięli zasilacz, pogoniłam więc dziecię i mogę się już od dzisiaj realizować internetowo.
Po drugie Lulla jakby schudła podczas mojej nieobecności, tylne łapeczki się jej wydłużyły jako zajęcu i czerń wyblakła nieco. (A Ciocia Sibia ostrzegała !) Zrobiła się bardziej szylkret niz czarna.
Z zeznań Pana Męża i Rudej Córy wynika że koty całymi dniami ganiały po polach i jadły tylko dwa razy dziennie. I podobno stąd ów spadek wagi.

Poza tym Lulla uwielbia głaskanie pod brodą, jest to jedyna forma czułości której poddaje się bez protestów i nawet złapana podczas galopu. W innych przypadkach broni się wszystkimi dwudziestoma łapami do pierwszej krwi.

Przebywał u nas przez kilka dni mój Tato z Panem Psem. Koty oswoiły się na tyle że wchodziły i wychodziły mimo iz Pan P. leżał przy drzwiach i się na nie gapił. Mam wielkie nadzieje, że kiedyś, jak ogrodzimy ranczo, nasze Koty dogadają się z nowym domownikiem bez problemów.

Tyle wieści na dziś, cieę się, że jestem już w domu, ogród zarósł jak dzungla mam masę roboty.
Życie jest piękne, pozdrawiamy :)
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Wto lip 22, 2008 16:42

Witaj z powrotem :)
Prosimy o częste relacje, ja doczytam, jak tylko wrócę, w poniedziałek.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Czw lip 24, 2008 10:12

Mokro i mokro...

Nie mamy w domu już dwóch kotów, są za to dwie zmokłe kury: Szylkreta i Burasia. Nie bacząc bowiem na pogodę wręcz jesienną, obie damy biegają po ogrodzie i łażą w niewiadomym celu po polach. Wracają co jakiś czas na okno (bo drzwi zamknęłam) dobijają się intensywnie, a potem takie mokre i kapiące wodą moszczą się na naszym łóżku :twisted: i schną.

I oczywiście ledwo przeschną juz stoją pod drzwiami i wołają o wypuszczenie. w związku z tym moje życie od dwóch dni toczy się między oknem i drzwiami i nic innego nie robię tylko albo wpuszczam albo wypuszczam.

Mam nadzieję na rychły powrót lata, choc z moich ludowych prognoz wynika że wakacje będą pogodowo nieudane. Ale może tym razem się nie sprawdzi ?!
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Czw lip 24, 2008 13:18

Ma się nie sprawdzić! Żądam!

A pościeli nie zmieniasz w międzyczasie, jak one takie "z pola" przychodzą? :twisted:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pt lip 25, 2008 9:38

Uschi pisze:A pościeli nie zmieniasz w międzyczasie, jak one takie "z pola" przychodzą? :twisted:


Co do pościeli to zostałam juz przez Koty wyszkolona. Jak tylko wstaję, najpierw szybko chowam bety z łóżka, a dopiero potem otwieram drzwi do ogrodu. Kotków rano w domu nie ma, bo Pan Mąż je wypuszcza gdy idzie do pracy około 6.
Powyższe działania są już odruchowe (patrz; eksperymenty p. Pawłowa), gdyż przy ich braku pościel zmieniałam co 2 dni.
A koty wracając z deszczu są mokre owszem, ale czyste. O wiele gorzej ma się sprawa kiedy jest sucho i pięknie; wtedy obie wracają wytytłane w gliniastym pyle z drogi gdzie tarzają się z upodobaniem :twisted:

Wczoraj na wieczór Kropkasia przywlokła do domu mysza, którym obie bawiły się długo i uporczywie. Nie dały się przekonać do opuszczenia pomieszczeń, zapewne ze względu na niesprzyjającą aurę. Tylko co ta mysza robiła w takim deszczu w ogrodzie. Brała prysznic?
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Nie lip 27, 2008 10:14

Thriller z Lullą w jednej z głównych ról...

Prawie z paszczy wyrwałam jej dzisiaj ptaszę... widziałam jak zastartowała do niego z odległości jakichś 10 metrów, więc i ja zastartowałam :roll:
Ptasiek odskoczył, ale wleciał do oczka wodnego sąsiadów :strach: , a Lulka stała na brzegu i łowiła.
W efekcie Pan Mąż jako WOPR ratował topielca, a ja walczyłam z Szylkretową Furią O Stu Pazurzastych Łapach, która ani chybi myślała, że jej zdobycz chcemy zeżreć sami.
W końcu Kota została zamknięta w domu, a ptaśka umieściliśmy w stosie drewna na końcu ogrodu... Okazało się, ze to młodziak, który jeszcze dobrze nie fruwa...

Lulia po otwarciu drzwi była obrażona i pyskowała na całą okolicę, ale teraz jej już przeszło i pooooszła w pola !
Czego i Wam życzę :wink: !
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Nie lip 27, 2008 11:01

8O 8O 8O

Lula Potwór :strach: a taki niewinny wyraz pyszczka potrafi zaprezentować - jak to pozory mylą ...

Moja Frycia była dzikądziką kotą "ogródkową" i do dziś bardzo łakomie oblizuje się na widok szpaków :twisted:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 22 gości