Wiecie? Przeżyłem.
Bo to najważniejsze. Tak teraz słyszę od każdego. I że jestem dzielny.
Ten, no... Bohater Barnaba...
http://www.schronisko.wielun.pl/koty/Ba ... aba_58.jpg
Czy też raczej "bohatej bajnaba", ewentualnie "dziejny chopcik", "duzie kociontko" czy też "bzidalek ty mój". Przoduje w tym MałGośka, i przyznam szczerze - zaczynam się martwić... Zęby jej idą, że tak nagle zaczęła to seplenienie?
Ogólnie to niewiele pamiętam z tego mojego bohaterstwa

Chciało mi się strasznie spać, ale zupełnie nie miałem siły, nawet na to spanie i było mi okropnie źle
Potem zaczęło mi być lepiej, zwłaszcza przy ludziach. A właściwie na nich. Zauważyła to też MałGośka i nie musiałem nawet specjalnie się wysilać, bo mnie stale na sobie trzymała

A jak jej nie było, to Blink cały czas mnie pilnował i ja już nie musiałem jego, uff.
I spałem.
http://www.schronisko.wielun.pl/koty/Ba ... aba_53.jpg
Spaaaałem....
http://www.schronisko.wielun.pl/koty/Ba ... aba_54.jpg
Coraz lepiej się czułem.
http://www.schronisko.wielun.pl/koty/Ba ... aba_55.jpg
I lepiej

A do głowy przychodziły mi coraz częściej różne myśli...
...które zacząłem wprowadzać w życie. Powolutku, bo jakoś sił jeszcze mi na długo nie starcza. Ale mam już za sobą pacanie Miry po nosie, lekki łomot od Kacpra, ostrzenie pazurków o sofę, żarcie fioletowej kaczki po nosie, rozczesywanie małgośkowej grzywki. Na ćmy na razie tylko patrzę, ale w końcu im pokażę na co mnie stać!
Acha. I ciągle jem. To mój nowy cel w życiu.
http://www.schronisko.wielun.pl/koty/Ba ... aba_57.jpg
No i poznałem Magdę. Moją Magdę. Gdy zapytałem MałGośki co to znaczy - wytłumaczyła mi, że za jakiś czas, jak już wyzdrowieję, to na niej będę sobie spał
Uwierzycie?
Czyli, że... to ten mój ludź, co go szukałem? Mój własny, mój-mój?...
****************************************************************
Barnaba ze wzruszenia zwinął mi się na kolanach i zasnął. Ciamka coś przez sen
Zapomniał przez to podziękować wszystkim ciotkom, które tak go wspierały w walce o życie i zdrowie - co niniejszym czynię
Objawy typowe dla panleukopenii od piątku zaczęły powoli ustępować. Obecnie kociak jest jeszcze nieco osłabiony, nie do końca panuje nad ruchami, zdarza mu się spaść nawet z niedużej wysokości. Temperatura prawidłowa, wymiotów brak. Dużo śpi (praktycznie tylko na moich kolanach :> ), ale już zdrowo. Nadal ma biegunkę, ale powoli się ona zagęszcza. Niestety wciąż ma w niej krew. Apetyt za to za dziesięć kotków.
Zarażenia wirusem zapewne uniknąłby, bądź choroba miałaby łagodniejszy przebieg - gdyby został zaszczepiony. Niestety jego stan na to nie pozwalał, stała biegunka wykluczała szczepienie...