» Nie lip 20, 2008 12:42
Przepraszam, ale szlag mnie trafia! Mam dwoje dzieci, w tej chwili maja 13 i 10 lat. Oboje rosli w towarzystwie kotow. I co? Zero alergii, zero zadrapan, ogromna milosc do zwierzat (nie tylko kotow, syn nawet pajaka wynosi delikatnie na dwor jak matka spazmow dostaje...), zywe zainteresowanie zwierzakami, opieka, nauka odpowiedzialnosci za slabszych - slowem same korzysci!
Kiedy przyszedl na swiat moj syn mielismy w domu kota od dwoch lat. Moja mama, na podstawie glupich przesadow, czekajac w domu az przyjedziemy z kliniki tak przeganiala kota, ze jak juz dotarlismy z noworodkiem do domu, kot byl schowany w najciemniejszym kacie piwnicy...Przerazony i potwornie smutny, mial pewnie wrazenie, ze go zastapilismy kim innym. Zwoklam sie z lozka i poszlam po niego, przynioslam go do sypialni na jego zwykle miejsce. A kiedy probowal RAZ wskoczyc do wozka, polozylam pod wozkiem jego kocyk. Od razu zrozumial, ze TAM moze spac. I tak robil. Wystarczy odrobina dobrej woli!
A swoja droga jak myslicie, skad sie biora gowniarze, ktorzy mecza zwierzaki? Z powietrza?