Nowa seteczka, stara bajeczka - Kroniki skrzata Kleofasa

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 17, 2008 22:21

Bosh, jak ja kocham takie... bramy :love:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 18, 2008 6:10

brama do lepszego świata....
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt lip 18, 2008 8:56

I ja jestem.
I czytam.

I jeszcze raz (a może pierwszy ... ) za opowieści Babuni bardzo, bardzo dziękuję.

A Philo to kto?
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pt lip 18, 2008 13:53

Philo to kot filozof,którego przygód część pierwsza już się ukazała...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt lip 18, 2008 13:58

caty pisze:Philo to kot filozof,którego przygód część pierwsza już się ukazała...

Druga się ukaże, a czwarta ... się napisze :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 18, 2008 17:32

Wracałem do domu krążąc myślami dokoła tego, co mogło znajdować się w środku mojego czasu. Spacery po mieście, podglądanie ludzi…przysłuchiwanie się z ukrycia rozmowom.
Droga sama prowadziła mnie do lasu, który stał pogrążony we śnie. Ale w mchu, w poszyciu i w koronach drzew toczyło się życie – zewsząd słyszałem szepty, szelesty, popiskiwania, tupot drobnych łapek i łopot ogromnych skrzydeł.
A na polanie, zwalista niby pień drzewa czerniła się sylwetka Leśnego.
- Czyżby nadszedł czas? - Zapytał Leśny.
Pokiwałem głową.
- Więc daję ci baśniowy rok – powiedział, a drzewa nad naszymi głowami zaszumiały basowo.
Ogromny wir porwał mnie zanim zdołałem wyrzec jakiekolwiek słowo, uniosłem się nagle ponad las i spojrzałem w dół.
Kręciłem się niby liść nad dachami domów, drzewami parku, unosiłem się niby płatek śniegu delikatnie opadając w dół, az dotknąłem kocich łbów rynku.
- Płanetnik! – Wrzasnęła mała, szara kotka, zadarł ogon i popędziła w stronę zarośli.
Rozejrzałem się dokoła. Przede mną, na kocich łbach leżał mój nienaturalnie duży cień. Przyjrzałem się swojej dłoni. Wyglądała tak, jak zawsze – porośnięta delikatnym, rudo-brązowym futrem, z pięcioma palcami, z których każdy poruszał się jak zwykle.
Spojrzałem na moje stopy wystające z przykrótkich spodni i dotknąłem swoich spiczastych uszu.
Nie zmieniłem się nic a nic, tylko wszystko wokół mnie dziwnie zmalało.
Szum i zamęt w mojej głowie powoli uspokajały się.
Pochyliłem się ku tafli wody w fontannie i dostrzegłem w nim swoją twarz. Zaczerpnąłem wody w złożone dłonie. Była chłodna i miała lekko żelazisty smak.
I w jednej chwili zrozumiałem – byłem w świecie ludzi, w samym środku miasta, które na moje szczęście spało.
Podszedłem do okna cukierni i uważnie zlustrowałem swoje odbicie. Cóż, byłem tylko nieco wyższy od dziesięcioletniego chłopca, moje ubranie było śmiesznie małe i gdyby ktoś zobaczył mnie teraz w całej mej skrzacie krasie z pewnością uciekłby na mój widok tak, jak szara przemądrzała kotka.
Musze zdobyć jakieś normalne ubranie – pomyślałem.
Nie musiałem szukać długo – przed drzwiami narożnej kamieniczki stała otwarta drewniana skrzynia.
Do jej wieka przyczepiono kartkę.
- Jeżeli chcesz – głosiła kartka – weź sobie to co należało do mego dziadka, Melchiora Króla. Bowiem tam, gdzie jest ma wszystko, czego mu potrzeba.
Skrzynia pachniała lawendową wodą po goleniu i znalazłem w niej nieznoszone, całkiem porządne spodnie, koszulę, sweter, a co najważniejsze włóczkowa czapkę, cienkie rękawiczki i buty.
Ukryłem się za drewnianą komórką i zmieniłem ubranie. Spodnie wprawdzie były na mnie za duże, koszula i sweter miały za długie rękawy, a butach pozostało jeszcze sporo miejsca, za to czapka dokładnie zakryła moje uszy, a rękawiczki zasłoniły włochate dłonie.
Zajrzałem w okno cukierni. Od biedy można było wziąć mnie za człowieka, ciut dziwacznie ubranego, ale człowieka…
Teraz tylko musiałem znaleźć sposób na to, aby pozostać w mieście – nie zmieściłbym się już za mój piec i rzecz jasna, nie mógłbym potajemnie zamieszkać w domu z werandą…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob lip 19, 2008 10:27

:lol:
Fajne

Czekam na Philo, mam nadzieję, że niedługo przyjdzie
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 19, 2008 17:55

„ Tam, gdzie jest ma wszystko, czego mu potrzeba” pomyślałem. Ja zaś dziwnym trafem nie miałem niczego, co mogłoby być mi przydatne.
Miałem przed sobą baśniowy rok, którego dalej nie umiałem przeliczyć na ludzkie lata i to było wszystko…
Powoli przeszedłem przez rynek.
Wydał mi się nagle dziwnie mały, a woda w fontannie, w której żeglowałem na liściu łopianu jako mały skrzat sięgała mi do łokcia…
- Obcy w mieście! Babciu, obcy w mieście! – Zawołał ktoś za moimi plecami.
Odwróciłem się, a mała szara kotka dała potężnego susa w trawę.
- Pewnie strzygoń albo inny płanetnik – zawołałem w ślad za nią, ale odpowiedziała mi cisza.
Spojrzałem w górę. Nad moja głową, jak dawniej mrugała złota gwiazda. Jeden z jej promieni drgał niby mały płomyk skręcając się w stronę zachodniej części miasta, w której nie byłem od chwili powrotu.
Przerzuciłem przez ramię marynarkę i poszedłem małą wąską uliczką.
- Ulica Dobrych Czarów – przeczytałem tabliczkę przykręconą do ściany jednego z domów, uśmiechnąłem się, pogładziłem drewniany płot i ruszyłem dalej.
Stary dwór w zachodniej części miasta czerniał w mroku pomiędzy starymi dębami o rozczochranych głowach.
W ciemnych oknach odbijało się srebrne światło księżyca, a wyrwana z zawiasów brama zaskrzypiała przeraźliwie, kiedy ją pchnąłem.
- Wyjechali – powiedziałem sam do siebie i wszedłem do środka.
Pod moimi nogami zaszeleściły zeszłoroczne liście, a zakurzone lustro w okrągłej ramie niewyraźnie odbiło moją postać.
W salonie panowała martwa cisza, tylko wiatr wpadający przez wybita szybę poruszał strzępkami muślinowej, delikatnej niby pajęczyna firanki.
Przez chwilę wydawało mi się, że stoję na gruzach starego świata…na podłodze poniewierały się kawałki szkła, pożółkłe fotografie, kartki wydarte z książek.
Na gzymsie kominka sterczał ogarek świeczki.
Wyjąłem z kieszeni hubkę i skrzesawszy ogień zapaliłem świecę.
Rozejrzałem się po pokoju a żal ścisnął moje serce.
Z sufitu zwisały festony szarych pajęczyn, na ścianach bielały jaśniejsze plamy w miejscach, gdzie niegdyś wisiały obrazy a dokoła pachniało pleśnią i kurzem.
Usiadłem na brzegu starego fotela, który zachwiał się niebezpiecznie i spojrzałem na stół. Wszędzie czerniały dziurki korników otoczone kupkami jasnych, drobnych niby pył trocin.
Porzucony dom sprawiał żałosne, przygnębiające wrażenie.
Ale – co po chwili namysłu przyszło mi do głowy – miało to również swoje dobre strony: chwilowo mogłem się w nim zatrzymać i mieszkać niezauważony przez nikogo, – komu bowiem przyszłoby do głowy, że w starej, chylącej się ku upadkowi ruderze mógłby zatrzymać się ktoś o zdrowych zmysłach?
Postanowiłem, że następnego dnia jako tako uporządkuję jeden z pokoi, a nade wszystko sprawdzę, czy któryś z pieców jest sprawny…Wprawdzie zdawałem sobie sprawę, że unoszący się z komina dym mógłby zdradzić moją obecność, ale na szczęście nadchodziły ciepłe noce…a do jesiennych chłodów i zimowych mrozów było jeszcze bardzo daleko…
Na początek przysunąłem fotel do okna i zwinąłem sweter tak, aby posłużył mi za poduszkę.
A potem usiadłem wygodnie i przymknąłem oczy.
- Gość, gość, gość – odezwała się kropla wody spadająca na dół przez dziurę w suficie.
- Śpi, śpi, śpi – zaskrzypiały resztki drewnianej podłogi.
- Cicho sza, cicho sza – zaszeleściła firanka.
Zamknąłem oczy. W mój sen bezszelestnie wskoczył kot Bazyli i odpłynąłem w czas dawniejszy niż dawny, w pełne gości dni świąt, ujadanie psów na podwórzu, rżenie białych niby śnieg koni…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob lip 19, 2008 18:26

cudne, cudne, cudne.... :lol:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 20, 2008 18:35

Następnego dnia nie opuszczałem dworu. Obszedłem wszystkie znajome kąty, poskładałem rozrzucone fotografie, zdjąłem ze ścian pajęczyny i wyniosłem z pieca stary popiół pozostawiając tylko niewielką garstkę.
Na strychu, gdzie pod nogami uginały się spróchniałe deski odnalazłem drewniana kołyskę rzeźbioną w liście dzikiej winorośli.
A kiedy zapadł zmierzch wyszedłem do otaczającego dom sadu i zebrałem leżące pod moimi nogami suche gałęzie i połamane patyki.
- Na pożytek ludziom, skrzatom na mieszkanie, ogień niech jaśnieje, światło niech nastanie, - zaśpiewałem układając patyki w palenisku.
Gdy zza lasu wynurzył się księżyc w piecu palił się mały, nieśmiały płomyk, od którego szybko zajęły się suche gałęzie.
Usiadłem na zamiecionej podłodze i zapatrzyłem się w płomienie. Oparłem bose stopy o ciemnozielone kafle i sięgnąłem po fajkę.
Była tak mała, że z trudem trzymałem ją w palcach, ale aromat i moc leśnego tytoniu pozostały niezmienione.
Przymknąłem oczy. Pomiędzy gałęziami musiała zaplątać się gałązka jałowca, zapachniało bowiem lasem, trzasnęły iskry.
Wiatr zaszeleścił strzępem firanki, zrzucił ze stołu kartki podartej książki.
I wtedy dom przemówił do mnie.
- Kleofasie – zaszeptało mi wprost do ucha – jeszcze mogę dać schronienie pod swym dachem…moje ściany stoją tak jak stały, odpierając śnieżyce i ulewy, opierając się wiatrom i nawałnicom…chce napełnić się gwarem rozmów, śmiechem…
Otworzyłem oczy. Spojrzałem na drzwi kołyszące się w futrynie, na stropowe belki tchnące wilgocią.
- Kleofasie – szept nie ustawał – urodzony w moich ścianach, synu swego ojca…pomnij na pamięć dawnych czasów…
Zerwałem się na równe nogi.
Podłoga zaskrzypiała pod moimi stopami. Dorzuciłem do paleniska i podszedłem do okna.
Drzewa lekko kołysały się na wietrze, a zrujnowany mur połyskiwał w świetle księżyca.
Wyszedłem do ogrodu i spojrzałem w górę. Z komina unosiła się cieniutka kreska dymu, a w oknach odbijał się księżyc i postrzępione, wysrebrzone na krańcach chmury.
Obszedłem dom dokoła gładząc ściany chropowate niby kora drzew, brodząc po pas w wilgotnej od nocnej rosy trawie.
Tutaj upłynęło moje beztroskie dzieciństwo…tutaj znałem każdy kąt i każde miejsce pełne było jak najlepszych wspomnień…pod tą jabłonią zwykł sypiać Bazyli, a pod gruszą, teraz pokryta starczymi guzami siadywał z fajką stary Złociejowski. Na kamiennej ławce Ewelina sadzała swoje lalki o martwych, porcelanowych twarzach, twarzach a z krzewu leszczyny, który rozrósł się w ogromny gąszcz Wincenty ucinał gałęzie na indiańskie łuki.
- Wiążę cię baśniowym słowem, spinam cię pamięci klamrą – wyszeptałem – niech wspomnienia, co najdroższe nie zagina i nie zamrą…
Położyłem dłonie na ścianie i trzymałem je tak długo dopóki nie rozgrzała się pod ich dotykiem.
Kiedy powróciłem do środka ogień zdążył już wygasnąć.
Oparłem się plecami o gorące kafle i pogrążyłem się w zadumie.
Z zamkniętymi oczyma próbowałem odtworzyć każdy kąt, każdy najmniejszy szczegół i gdy niebo na wschodzie poróżowiało w moich wspomnieniach nie brakowało już niczego.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie lip 20, 2008 19:19

Magiczne... :love:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 10:59

jest piekne....
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lip 21, 2008 13:50

:oops:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 18:57

Kiedy pierwsze promienie słońca padły na deski podłogi i oświetliły ściany w moje serce wstąpiła nadzieja.
Umyłem twarz w zaczerpniętej ze studni wodzie, raz jeszcze spojrzałem na swoje odbicie w zmatowiałym od wilgoci lustrze.
Wyglądałem jak człowiek – może trochę dziwny, ale zawsze człowiek …nie wiedzieć, czemu przed moimi oczyma pojawiła się twarz chłopca z parku, który chodził na rękach i połykał ogień…
- Ładnie wyglądalibyśmy obok siebie – roześmiałem się, a ściany odpowiedziały cichym chichotem.
Stanąłem w progu i opierając się o ich framugę przyłożyłem rękę do czubka głowy. Leśny miał rację, – co prawda z wzrostu nie przypominałem karłów wożonych w klatkach po odpustach, ale do postury normalnego człowieka było mi bardzo daleko,… byłem jednak w moim mieście, i miałem nadzieję stać się wkrótce – na cały baśniowy rok – jego mieszkańcem…
Rzecz jasna zdawałem sobie sprawę, że nie mogę mieszkać w zrujnowanym dworze, nawet gdyby jakimś cudem udało mi się doprowadzić wszystko do porządku – prędzej czy później ktoś zainteresowałby się unoszącym się z komina dymem i odkrył moją obecność…
Rozejrzałem się dokoła i dostrzegłem sylwetkę człowieka wyraźnie rysująca się na tle łąki. Człowiek szedł prosto w stronę dworu. Ręce schował w kieszeniach marynarki i cicho pogwizdywał piosenkę, która wydała mi się dziwnie znajoma.
Wycofałem się na palcach za róg domu.
Nieznajomy wszedł do ogrodu i przystanął. Dostrzegłem, że mimo panującego na dworze ciepła miał na szyi niebieski szalik.
Zbliżył się do drzwi i położył rękę na zardzewiałej klamce. Pełen wahania przestąpił próg i gdy padające z okna światło wydobyło z cienia jego twarz rozpoznałem…Wincentego.
Ostatni raz, kiedy go widziałem był czupurnym młodzieńcem penetrującym na grzbiecie swego konia okoliczne pola i łąki, teraz zaś jego włosy były siwe, a twarz do złudzenia przypominała twarz starego Złociejowskiego…
Wincenty roześmiał się gorzko, wyjął z kieszeni niewielki przedmiot i parę razy dotknął go palcem.
Następnie przyłożył go do ucha i zaczekał chwilę.
- Dzień dobry – rzekł do kogoś niewidzialnego. - Rzeczywiście jest w opłakanym stanie,…ale jeżeli znajdzie się ktoś, kto…
Jeżeli znajdzie się ktoś…jak echo zadźwięczało w mojej głowie.
- Jeżeli się znajdzie – powtórzyłem i przeskakując kopce kretowisk, skacząc z kamienia na kamień pobiegłem w stronę miasta.
Szara kotka wyprysnęła spod moich nóg jak błyskawica.
- Babciu! Babciu! – Zawołała biegnąc w stronę parku. – Mało mnie nie rozdeptali!
Przeszedłem przez rynek. Kilka osób obejrzało się za mną, ale nie wydawali się specjalnie poruszeni.
Skręciłem we wschodnią stronę miasta, szybko przeciąłem wąską uliczkę i znalazłem się na rogatkach.
Wszedłem pomiędzy stare sady, gdzie drzewa, które już dawno na wiosnę nie okrywały się kwiatami pochylały się ku ziemi niby starzy ludzie.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 22, 2008 8:18

:lol:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 49 gości