Dawno tu nie pisałam..
Chciałam nawet dziś skrobnąć, że u nas nudę przerywają jedynie dziwne przygody, jak ta, gdy mama (jak mnie nie było) zamknęła Kreskę na noc w kanapie a Jeż-bohater w nocy próbował ją uratować i podziurawił mi kapę..
Ale dziś, po powrocie ze szpitala wyszłam na mały spacer dookoła bloku.. i zobaczyłam małego, jamnikowanego kundelka, który lata i szuka swoich właścicieli. Mama mówi, że wokół bloku kręci się już kilka dni..
Ja wiem, co trzeba zrobić, żeby mu pomóc, tylko że nie mogę tego zrobić. Mama się nie zgadza na psa w domu, nawet na tydzień/kilka dni.
Pies jest zagubiony. Nie pije, nie da go się bez smyczy uplinować. Lata, biega, szuka.. Jeździ windą, wchodzi do bloku.
W bloku mieszka ponad 200 osób.. wszyscy potrafią go olać.. ja nie
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=78417