uszy mi powinny odpaść od tego obmawiania Femki

jestem już w domu, na szczęście tu nie zalało. w mojej dzielnicy największym kataklizmem była wichura, w centrum, gdzie pracuję, ulewa.
Przez cały dzień miałam tylko telefoniczne relacje Marcelibu, jakie wieści z Krakowa przychodzą emailami. Przed chwilą Duży do mnie dzwonił z pytaniami o dietę koteczki. Już jest spokój, Filemon przestał się boczyć. Wczoraj też bardziej prychał na Dużych niż na Laurę

Ufff, co za ulga.