Odbierałam dzisiaj TŻ z pracy (przed 6 rano), podjechaliśmy pod sklep. Wchodzę do sklepu - patrzę,a facet wynosi ze sklepu ze sklepu czarnego kociaka

Pytam gościa, czy to jego kot ale on nic, wywalił kota ze sklepu. Wyszłam ze sklepu, kociak siedział obok pod kioskiem, byłam pewna, że ucieknie. Kitajec prawie sam wlazł mi na ręce

Zaskoczony TŻ dostał przemoczonego wiewióra na ręce i pojechaliśmy do domu. Kitajec jest długowłosy, jakiś syberyjczyk albo coś w tym stylu. Kociczka, na moje oko 3 miesięczna. Odpchliłam, dałam jeść i siedzi u mnie w łazience. Wiewióra jest bardzo przyjazna, pozwoliła mi się rozczesać itd. Była bardzo głodna. Wiewióra u mnie zostać nie może, pojadę z nią do weta i muszę ją gdzieś ulokować.Wygląda na zdrową, tylko ma wyłysiałe miejsce na ogonie (twarda skóra). Kociaków przybywa nam z dnia na dzień, muszę pomyśleć o jakichś bazarkach. Zaraz zrobię fotki.