kasia86 pisze:livy pisze:Fruzinko co u Ciebie?
Też pytam!

Ines chyba nie ma czasu tu zajrzeć a na dogo wieści, że ho ho
No to wklejam wypowiedź Ines:" Fruzia naprawdę wiele wycierpiała w swoim życiu, niewątpliwie zbyt krótkim…
Od początku pobytu Fruzi u nas staraliśmy się dowiedzieć jak najwięcej o opiece nad tego typu koteczkami. Rozmawialiśmy m.in. z p. Dorotą i p. Dominikiem z KPdZ na temat ich kotki Elisi, która też miała niedowład tylnych łapek. Kiedy tak słuchałam o następstwach zdrowotnych niedowładu, nie wierzyłam, że to może też spotkać naszą Fruzinkę, przecież ona jest taka silna i ma tyle chęci do życia, że to wprost niemożliwe. A jednak…
Jej stan znacznie się pogorszył od czasu, kiedy do nas przyjechała. Uświadomiłam to sobie, gdy wet, który dość dawno jej nie widział, stwierdził, że od ostatniego razu bardzo schudła, ma postępujące zaniki mięśniowe i ogólnie jej stan fizyczny jest gorszy, o czym świadczą m.in. problemy z koszmarnymi zaparciami. W przeciągu miesiąca już dwa razy powtórzyła się ta - bardzo dla Fruzi niebezpieczna - sytuacja. I niestety nie jest to wina złej diety, bo wtedy można by coś zmienić i byłoby dobrze. Fruzia absolutnie nie dostaje suchej karmy, gdy wypuszczamy ją z łazienki, to chowamy suche, żeby nie miała okazji niczego podjeść. Do posiłków (zawsze mokrych, zmiksowanych) dodajemy oliwy z pestek winogron, ale i tak zaparcie się powtórzyło. Wet uświadomił nas, że taki stan, to naturalna kolej rzeczy w jej przypadku i że będzie tylko gorzej. Można próbować łagodzić skutki niedowładu, ale nie zatrzymamy postępującej choroby. Wiem, jak to brzmi, ale to niestety prawda i nic tego nie zmieni. W przypadku Fruzi drastycznie zmieniły się priorytety... Już nie walczymy o sprawność Fruzi, ale o jej życie... Nikt z nas nie wie, ile ta mała kocinka będzie żyła...
Dużo ze Sławkiem rozmawialiśmy o Fruzi. To naprawdę kochana kocinka, a do tego straszny borok (jak to po śląsku nazywa ją Sławcio ). Pochłania sporą część naszego czasu, którego i tak sami nie mamy za wiele (sami wiecie: dom, praca, rehabilitacja, dom, praca, rehabilitacja, …). Jednak mimo wszystko postanowiliśmy dać Fruzi maksymalnie dużo radości z życia, jakie jej zostało (oczywiście w miarę naszych możliwości). Fruzia ma u nas kochający dom i jeśli nie macie nic przeciwko temu, niech tak zostanie. Problemem są tylko pieniądze Tak jak już wcześniej pisałam, Fruzia to nie tylko kochana koteczka, to również ciężka praca i studnia bez dna. Sami sobie nie poradzimy. AFN płaci za wszystko, KPdZ też nam pomaga, a i tak jest nam trudno. Każda wizyta u weta, to nie lada wyzwanie finansowe, a ona tego potrzebuje i będzie niestety potrzebowała coraz częściej...
P.S. Jutro ma do nas przyjechać największa klatka, jaką udało nam się znaleźć. Fruzia zamiast siedzieć w łazience będzie miała swój apartament w salonie, nikt nie będzie jej molestował, a jednocześnie będzie miała kontakt z resztą kociambrów, będzie miała światło dzienne i szansę na w miarę normalne życie. Fruzia np. bardzo lubi oglądać ze mną telewizję, biorę ją na kolanka, przytulamy się i patrzymy sobie. Nie mam jednak zbyt wiele czasu, aby tak z nią siedzieć, dlatego będzie sobie mogła sama popatrzeć z klateczki . Oczywiście Fruzia będzie spędzała maksymalnie dużo czasu „na wolności” z nami, „biegając” po domu. To jednak może robić tylko pod naszą obecność."