Nowa seteczka, stara bajeczka - Kroniki skrzata Kleofasa

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 08, 2008 12:43

:lol:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 08, 2008 15:20

Miaulina już dziś wieczorem !!!
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 08, 2008 18:14

- Dlaczego? – Pytanie zawisło w powietrzu jak opadający liść winobluszczu.
- Dlatego… - najdroższy na świecie głos zawahał się – dlatego, że pegazem nie da się orać w polu. Tłumaczyłam ci to wiele razy.
- Ale…ale on…był taki nieszczęśliwy.
- Pomyśl o sobie. Idź, wytrzyj nos i zastanów się, czy ty byłaś…czy ty jesteś szczęśliwa.
Skrzypnęły balkonowe drzwi.
Byłem o krok od wślizgnięcia się do środka, gdy nagle, kątem oka dostrzegłem, że mężczyzna z teczką stoi nieruchomo tuz obok fontanny i wpatruje się w coś małego, szarego siedzącego przed nim.
Wystarczył jeden moment, abym znalazł się na dole. W dwu susach dobiegłem do fontanny i zamarłem.
Przed mężczyzną, na którego twarzy malowała się zgroza siedziała nieduża pręgowana kotka.
- I w dalszym ciągu utrzymujesz – powiedziała głośno i wyraźnie, – że nie istnieje coś takiego jak baśniowy lud? Że każdy, kto ośmiela się widzieć i czuć więcej niż ty jest szaleńcem? Otóż powiadam ci, że to z tobą jest coś nie w porządku. Czego się nie da zmierzyć, tego się nie da przeżyć?
Mężczyzna stał z głupkowato otwartymi ustami.
- Mente captus – rzuciła na obchodne, odwróciła się i z obraźliwie zadartym ogonem pomaszerowała w stronę parku.
- Pomocy! – Wrzasnął łamiącym się głosem mężczyzna i usiadł na ziemi.
- Babciu! Babciu! – Dobiegło spomiędzy drzew wołanie kotki. – Pomoc lekarska! Pomoc lekarska!
I wszystko ucichło.
Z niedowierzaniem zamrugałem oczyma.
Wysunąłem głowę zza fontanny, a mężczyzna wrzasnął przeraźliwie, zamknął oczy i rękoma zatkał uszy.
Powróciłem na gruby, żylasty pień winobluszczu i spojrzałem w dół.
Kobieta, która wyszła z parku miała już swoje lata. Dokoła głowy zawinięty miała srebrno-siwy warkocz, a w ręce niosła brązową lekarską torbę. W ślad za nią truchtała bardzo zadowolona z siebie kotka.
Na odgłos kroków mężczyzna otworzył jedno oko, ale dostrzegł okrągłą mordkę kotki, która wyjaśniała swojej pani, co się stało żywo gestykulując.
- Ja chcę do domu! – Wrzasnął mężczyzna. – Do mamy!
Starsza pani pokiwała głową.
- Według mnie to zupełna dezintegracja – wymądrzała się kotka. – Rozpad osobowości, przypadek kliniczny…
- Poczekaj chwilkę, Miaulino – uśmiechnęła się starsza pani. – Podamy panu ziołową tabletkę…
Kotka zajrzała do pozostawionej na ziemi torby. Zapuściła w nią łapkę i podała swej pani szarą, papierową torebkę.
- Proszę to połknąć – poprosiła starsza pani i podsunęła mężczyźnie stojący przy fontannie cynowy kubek.
- Bakterie, zarazki – mężczyzna odepchnął kubek.
- Myli się pan – wtrąciła się kotka. – To źródło mineralne.
Mężczyzna zamknął oczy i z wyrazem obrzydzenia na twarzy przełknął tabletkę.
- Zaraz będzie lepiej – powiedziała starsza pani i jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdziwienia.
Mężczyzna spał z kciukiem w ustach ssąc go niby małe dziecko.
- MIAULINO – zaczęła stanowczym głosem starsza pani. – Czy ty przypadkiem…?
Kotka z oburzeniem najeżyła ogon.
- JA??? – Miauknęła z urazą w głosie. – Może coś się rozsypało, domieszało,…dlaczego zawsze „Miaulino ”. Zresztą nie stało się nic wielkiego – dodała spoglądając trochę niepewnie na mężczyznę, którego policzki zrobiły się nagle pulchne i różowe.
Starsza pani zajrzała do torby i ze zgrozą wyjęła z niej torebkę.
- Proszek z życzeniówki – odczytała, – Co to u diabła jest ta życzeniówka?
- Nie wiem – odparła beztrosko kotka, – ale jest chyba dość skuteczna…Na twoim miejscu, Babciu, sprowadziłabym jego mamę…zanim będzie za późno.
I odwróciwszy się tyłem wtopiła się w słoneczne plamy na kolorowym dywanie z liści.



cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 08, 2008 19:33

:ryk:

Te koty :roll: 8) :smiech3:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 09, 2008 7:16

:lol:
Niezawodna Miaulina :!:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 09, 2008 14:59

Ale kim był ten mężczyzna???

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 09, 2008 15:52

Odetchnąłem z ulgą, gdy przeraźliwie wyjąca karetka zabrała ze sobą szalejącego nastolatka, który wrzeszczał coś nieskładnego i groził bliżej nieokreślonymi konsekwencjami.
Starsza pani zamknęła brązową torbę, obejrzała się za siebie i weszła do cukierni.
Ja zaś – wszedłem do domu.
Pokój z balkonem był dokładnie taki sam jak przed laty. Piec z ciepłych brązowych kafli, ciężka, rzeźbiona komoda, lustro w owalnej ramie, a na sofie, na której przesiedziałem tyle wesołych wieczorów siedziały trzy kobiety…starsza, siwowłosa, otulona kolorowym szalem, obok niej nieco młodsza, o krótkich, ciemnych włosach i najmłodsza, o zapuchniętych od płaczu oczach, w której uszach podzwaniały…kolczyki z kocimi główkami.
Kiedy firanka zaszeleściła starsza pani z niedowierzaniem zamrugała oczyma i położyła na ustach palec.
- Na smutek najlepsze są kremówki – powiedziała spoglądając znacząco na swe towarzyszki. – Po dwie na głowę wystarczy – dodała.
- Pozostały mi tylko kremówki – kocie główki zadzwoniły smutno, a właścicielka kolczyków głośno wytarła nos. – Mamo, ale przecież babcia też…
Ciemnowłosa kobieta uśmiechnęła się.
- Oczywiście – powiedziała. – Obie widywałyśmy domowego…Pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką…
Matka zagarnęła córkę ramieniem i wyszły z pokoju.
Odważyłem się wyjść z ukrycia dopiero wtedy, gdy obcasy ich bucików zastukały o kocie łby rynku.
- Witaj, Kleofasie – najdroższy na świecie głos zabrzmiał w moich uszach jak muzyka. – Tak długo nie widzieliśmy się…
Usiadłem na poręczy fotela i spojrzałem na najdroższą twarz pokryta siatką cieniutkich zmarszczek.
- A ja myślałem, że to tylko rok…- powiedział starając się opanować wzruszenie. – Zapomniałem, jak liczy się baśniowy czas.
- Nieważne – odpowiedziała. – Cieszę się, że wróciłeś.
- Smutno tu jakoś – powiedziałem.
- Smutno – przytaknęła. – Alicja…pamiętasz Alicję? Alicja pisze baśnie. Są tak prawdziwe, że mąż mojej wnuczki stwierdził, że cierpi na jakąś chorobę psychiczną. Dziś moja wnuczka…chyba rozstała się z nim...
- Chyba tak – odparłem mając przed oczyma migającą błękitnym światłem karetkę pogotowia.
- Teraz ona nosi kolczyki – zauważyłem, a malarka pokiwała głową.
- Maluje – odpowiedziała. – Co prawda nie baśniowy lud, ale kwiaty, ludzi…piękne.
Rozejrzałem się po pokoju.
- A..Mały Kleofas?- Zapytałem.
Malarka uśmiechnęła się.
- Mały Kleofas poszedł w twoje ślady. Został podróżnikiem. Nigdy nie wiem, gdzie jest. Ale pisze, przysyła zdjęcia. Tam na komodzie jest jego fotografia.
Przeskoczyłem z oparcia fotela na komodę i znalazłem się tuż naprzeciw fotografii.
Ze zdjęcia spojrzały na mnie wesołe, brązowe oczy
- Już nie jest mały – uśmiechnąłem się.
- Szkoda tylko, że nie ma rodziny – zamyśliła się malarka. – Ale z drugiej strony podróżując po świecie …
Pokiwałem głową.
- Wydaje mi się, że jest szczęśliwy – powiedziała. – Na swój sposób.
Z kieszeni spódnicy wyjęła laskowy orzech i podała mi go na otwartej dłoni.
- Tak, tak Kleofasie – rzekła z zadumą. – Wprost nie mogę uwierzyć, że mały Kleofas nie jest już małym chłopcem, a Alicja ma taką dużą córkę… A to oznacza jedno, mój miły Kleofasie. Jestem stara, chociaż w środku pozostałam młoda dziewczyną. Nie uwierzysz, dalej mam ochotę rzucać śnieżki, lepić bałwany i biegać boso po trawie. Ale z tym bieganiem to kiepsko mi idzie.
Roześmiała się.
- A Melchior? – Zapytałem.
- Teraz akurat jest w sanatorium – odpowiedziała, – ale też już nie jest pierwszej młodości. Zdarza się – ściszyła głos i spojrzała ze zgrozą w stronę zamkniętych drzwi gabinetu, – że przypomina sobie o mandolinie i kompletnie nie pamięta, o ślubowaniu, jakie złożył…
Jednocześnie wybuchnęliśmy śmiechem i odkryłem, że jej śmiech był taki sam jak dawniej – dźwięczny i zaraźliwy, jakby dzwoniło w nich echo kolczyków z kocimi główkami.
- Nie nosisz już kolczyków – zauważyłem.
- Słabo słyszę – odparła – a ich dzwonienie mi wcale nie pomaga…zresztą należały się już komuś innemu….
Promień zachodzącego słońca wślizgnął się do pokoju. Na schodach zastukały obcasy.
- Do zobaczenia – powiedziałem i wymknąłem się na balkon.
Moje serce biło tak głośno, że…wytężyłem słuch.
Z głębi lasu niesione wieczornym wiatrem dobiegało ciche, miarowe dudnienie.
- Kle-o-fas po-wró-cił - Kle-o-fas po-wró-cił – słyszałem wyraźnie w ich dźwięku.
Zsunąłem się po łodydze winobluszczu w dół i co sił w nogach pobiegłem w stronę domu. Wskoczyłem na pierwszy schodek i już miałem wskoczyć na następny, gdy nagle wpadłem nosem prosto w coś miękkiego.
- Aha! – Zawołała pręgowana kotka. – Kogo my tu mamy…?
- Kleofas Wieczysty, skrzat domowy – przedstawiłem się.
- Znaczy się strzygoń … - Okrągłe oczy kotki zlustrowały mnie od stóp do głów. – Zabiera krowom mleko i plącze włosy.
- I podaje ludziom ziołowe tabletki – powiedziałem i przesmyknąwszy się między jej łapkami wszedłem do domu.
Leśne bębny dudniły coraz głośniej.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro lip 09, 2008 19:40

:) Będzie w lesie święto...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 10, 2008 7:25

oj, będzie
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lip 10, 2008 7:44

:lol:
radosne święto
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 10, 2008 15:14

:):):)
Ale co będzie, kiedy Kleofas skończy swoje opowieści? Bo już chyba zbliża się ten czas, kiedy do Złociejowa przyjedzie Molica...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 10, 2008 15:24

MaryLux pisze::):):)
Ale co będzie, kiedy Kleofas skończy swoje opowieści? Bo już chyba zbliża się ten czas, kiedy do Złociejowa przyjedzie Molica...


hm...to jeszcze troche i będzie koniec opowieści ...?
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lip 10, 2008 15:27

caty pisze:
MaryLux pisze::):):)
Ale co będzie, kiedy Kleofas skończy swoje opowieści? Bo już chyba zbliża się ten czas, kiedy do Złociejowa przyjedzie Molica...


hm...to jeszcze troche i będzie koniec opowieści ...?

To niech to trochę trwa 50 lat :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 10, 2008 18:41

Moja rodzina oczekiwała mnie gotowa do wyjścia. Szybko przyczesałem czuprynę, poprawiłem fular i poszliśmy wydeptaną w trawie ścieżką. Na przedzie szedł mój brat z latarnią w ręce oświetlając drogę matce i ojcu, ja zaś zamykałem pochód, ciągle nie mogąc uwierzyć, że znalazłem się w domu.
Światło latarni migotało wydobywając z mroku ostre liście ostów i łodygi traw, pachniały butwiejące liście, a noc jak na jesienna była wyjątkowo ciepła.
Minęliśmy cmentarz, gdzie paliło się kilka świeczek, wiatr przyniósł delikatny zapach wosku i jedliny i pomyślałem o Janie i Ewelinie śpiących gdzieś za kamiennym murem, ale nie było czasu na smutek.
Leśne bębny nawoływały, wabiły a kiedy weszliśmy w las rytm mojego serca zgrał się z ich rytmem i nagle poczułem się tak, jakbym był częścią lasu, częścią nocnego krajobrazu.
Polanę oświetlało wielkie ognisko. Trzaskały suche szyszki i gałązki jałowca, a dokoła wirował już radosny korowód. Wyłowiłem z mroku ogromną sylwetkę Leśnego.
Widać i on wypatrywał mnie między przybywającymi, bowiem od razu skierował się w moją stronę.
- Kleofasie! – Zawołał i wyciągnął ku mnie dłonie.
Uniósł mnie lekko, niby sosnowa szyszkę i podniósł na wysokość swojej twarzy.
- Witaj, panie – powiedziałem mając gardło ściśnięte ze wzruszenia.
- Dochodziły do mnie wieści o tobie – rzekł Leśny. – Wiem, iż byłeś w gościnie u Polnego i że spędziłeś noc świętojańską w Zbożowym Kręgu…dobrze cię wspominają i gotowi gościć cię ponownie o każdej porze…
Spojrzałem w ciemnozielone niby woda w leśnym stawie oczy Leśnego i dostrzegłem w nich swoje odbicie.
- Wiesz już zapewne – ciągnął Leśny, – że twój dziadek przekroczył Wielką Bramę…był skrzatem wyjątkowym i kochał cię bardzo. Dziś jest razem z nami, podobnie jak wszyscy, którzy odeszli. I wszyscy razem świętujemy twój powrót.
Postawił mnie na ziemi, a czyjaś dłoń podsunęła mi czarkę z leśnym winem.
Przechyliłem ją i wypiłem wszystko prawie do dna, zaś ostatnie krople – jak nakazywał zwyczaj strząsnąłem na ziemię. Za moimi plecami ogień wyrzucił w górę snop iskier.
Rytm bębnów stał się teraz szybki, porywający do tańca, a ciemności odezwały się piszczałki.
- Raduj się, Kleofasie – zawołał ktoś obok mnie i wciągnięto mnie w krąg tańczących.
W świetle płomieni widziałem, jak leśne panny ślą mi nieśmiałe spojrzenia, jak rumienią się moje kuzynki, jak ojciec spogląda na mnie z miłością i dumą.
Tańczyłem myśląc o dziadku, który był gdzieś obok, wspominałem swoje pierwsze ognisko na polanie zgromadzeń, przywoływałem twarze przyjaciół.
Kiedy muzyka ucichła Leśny dorzucił do ognia, a dwa zielone diabły zaczerpnęły leśnego wina ze stojącej na polanie kadzi.
Przysiadłem na pniu i wychyliłem kolejną czarkę. A potem, kiedy sięgnąłem po następną ojciec zatrzymał moją rękę.
- Nie przekraczaj nigdy dwu, jeśli nie chcesz spać na mchu – zażartował.
Nabiłem więc fajkę i zapaliłem.
Za moimi plecami cos zaszeleściło. Nieznacznie odwróciłem głowę i dostrzegłem szarą, wszędobylską i przemądrzałą kotkę.
Obok niej stał duży pręgowany kocur przypominający Bazylego.
- Strzygoń tu przyszedł, oho, widzisz go? – Szeptała podekscytowana. – Muszę podpatrzeć, jak krowom mleko zabiera…
- A po co? - Zapytał szeptem kocur.
- Ci ze wsi czasem babci nie płacą…Jakby tak zabrać raz czy drugi, to…
Pochwyciła moje rozbawione spojrzenie i dała susa w mrok.
- To Miaulina – rzekł mój ojciec. – Wszędzie jej pełno. Od czasu, kiedy Babcia Tekla znalazła ją w polu nie ma spokoju w mieście…
Uśmiechnąłem się do siebie. W zasadzie pomysł z odebraniem krowom mleka był dość sprytny i z pewnością uregulowałby niejedno zaległe honorarium…
Przy ognisku odezwały się piszczałki.
- Dalej, bawmy się! – Zawołał mój brat porywając do tańca bladą, zielonowłosa boginkę drzewną.
A ja wyobraziłem sobie kolczyki z kocimi główkami podzwaniające do rytmu i nagle poczułem się ogromnie samotny.
- Ile jest lat ludzkiego życia? – Szepnąłem, ale nikt mi nie odpowiedział.
Po cichu wycofałem się pomiędzy drzewa i powoli zawróciłem w stronę domu.
Z pól dochodził cierpki zapach palonej kartoflany, a od strony podmiejskich zabudowań niosła się woń wędzonych śliwek.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lip 10, 2008 18:47

:lol:
ach ta Miaulina
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: januszek, Lifter i 15 gości