W klatce, bo wtedy łatwiej je łapać na głaskanie, bo cały czas są widoczne dla Ciebie, a Ty dla nich, bo obserwują i przekonują się że człowiek nie taki straszny. No i jeść można łatwo dawać z ręki, i kuwetka łatwiejsza do opanowania.
Puszczone luzem zaszyją się w jakąś dziurę, łapanie po kwadransie gonitwy po całym mieszkaniu to dla nich wielki stres.
Metoda wielokrotnie sprawdzona, np z Biedronkami - były w dt u Mamy Agalenory bez klatki, cały pokój do dyspozycji - po kilku tygodniach dzikie jak na początku. Tydzień w klatce i codzienne przymusowe głaskanie przerobiło je na mizaczki.
Korzystaj z rad starszych (doświadczeniem) koleżanek
