Nie widziałam nic, ani oznaczeń na jezdni, ani lusterek...
Puls miałam co najmniej 350.
Na szczęście po półgodzinie przestało.
Za to instruktor kazał mi parkować skośnie raz za razem na malutkim, ciasnym parkingu.
Było tylko sprzęgło, hamulec, sprzęgło, hamulec, sprzęgło, hamulec i tak ze 1500 razy... z jedynki nie schodziłam.
kazał mi parkować chyba za każdym autem które tam stało.
Co najśmieszniejsze, umiem to zrobić...
Nogi mi sie trzęsły jeszcze długo po skończeniu jazdy...
A jutro mam 27 lekcję.
Zgroza.
