Rzeczone wyżej "małpiątko" wypatrzyły 06 lipca moje koty - nagle wszystkie łebki, siedzące na parapecie wpatrzyły się intensywnie w jeden punkt (wcześniej słyszałam awantury kocie za oknem) - mała trikolorka tarzała się lubieżnie między zaparkowanymi samochodami w asyście wolnożyjącego samca.
Poleciałam galopem "na ulicę" z mokrą karmę w miseczce. Kotka rozanielona, w pełni rujki, chciała podejść do jedzenia, ale była tak podniecona: kot samiec, jeżdżące obok samochody oraz rozgrzane do czerwoności hormony, że wychylała się tylko spod samochodu i cofała, po czym wędrowała pod kolejny samochód, a kocur i ja za nią. W końcu wychyliła się nieco więcej - złapałam za kark, wsadziłam pod pachę i przyniosłam do izolatki (wyprosiłam oczywiście wszystkie koty z łazienki).
Kociczka jest piękna - ciemna trikolorka: rudo- czarna z dodatkami białego, ma maleńki łebek i wielkie oczy - przypomina mi surikatkę.
Była strasznie rozedrgana: ocierała się o nogi, po czym natychmiast pofukiwała. Razem z Marylą udało się nam odpchlić, odrobaczyć, podać Proverę i zaszczepić, a nawet wyczyścić jedno brudne ucho. Potem kocica się zdenerwowała, więc dałam jej spokój. Bardzo chętnie zjadła Felixa i suchą karmę, załatwiła swoje potrzeby do kuwety (wszystko o.k.), a po odpoczynku zaczęła kombinować jak się wydostać z izolatki - skakała na klamkę!
Dzisiaj jest już spokojniejsza - w planie Provera do wyciszenia kotki i sterylizacja za ok. 2 tygodnie.
Tel.: 022 835-64-38
aw





















