Ja tez wolę oglądać ich aktualne zdjęcia - wspaniałych szczęśliwych kocich klusek w nowych domkach, ciepłych i kochanych.
Pamiętam pierwsze zdjęcia - chude, skudłacone, z zamarzniętym futrem, a zdjęcie Demisia było takie: najpierw dużo, dużo faflunów, zaropiały pyszczek, a dopiero potem gdzieś w tle kawałek małego kotka.
Dziś jest o niebo lepiej! Hip hip hura!
ps: i dostaję czkawki, jak czytam o figlach i pozach Mrulla i Wiosenki! Kotton, nadal żywią się Twoją gotówką?
