
Najpierw obserwacje pozytywne:
- w czasie drogi samochodem (ponad 20 km maluchem


- po przyjściu do domu od razu rozpoczęły eksplorację terenu, żadne tam chowanie się po kątach, od razu wąchanie wszystkiego i wszystkich
- wcinają aż uszy im się trzęsa
- Psotka elegancko załatwia się do kuwetki
- weta przeżyły, chociaż strasznie miauczały w transporterku, ale nawet nie obraziły się za zakraplanie uszu

- śpią z nami, sa strasznie przytulaśne i przyjacielskie
- juz wczoraj ładnie się bawiły
- do drapania używają specjalnie dla nich sprowadzonego pniaka z ogródka, bez żadnego pokazywania - byc może wybór sprzętu drapiącego wynika z naszej małej ogólnej ilości mebli

Jeśli chodzi o obserwacje negatywne, to mamy na razie tylko problem z siusianiem Hektorka. Chociaz jestesmy cały dzień w domu i możemy kociaków pilnować, nauka siusiania bezboleśnie przebiegła tylko u Psotki - wystarczyło jej raz pokazać kuwetkę. Hektor chodzi, popiskuje - znak, że zaraz będzie siusiu - ale wsadzony do kuwety - wyskakuje z niej i idzie zlać się do kąta. Nie pomaga ani wielokrotne wsadzanie do kuwetki, ani umieszczenie w kuwecie szmatki nasączonej jego poprzednimi "wypocinami" - od razu jest wyskok i koniec. Po czym, jak tylko odpuścimy ganianie za nim, pełne ulgi odlanie się w upatrzonym miejscu. Kąty spryskujemy octem, więc za każdym razem siura gdzie indziej

Skończyły nam się już pomysły, może kupić jakis inny żwirek do drugiej kuwetki - ale jaki? W poprzednim miejscu chyba sikały do piaseczku. Może za bardzo panikujemy i trzeba kotkowi dac więcej czasu? Poradźcie coś!!!!