Niestety, pomimo akcji kastracyjnej nie udało się wykastrować wszystkich kotek...  
  
 
Wczoraj zadzwonił telefon - dzwoniła forumowa mamuśka... Po czym telefon zadzwonił ponownie, tym razemdzwoniła pani Krysia, karmicielka z okolic Powązkowskiej... 
W tej samej sprawie....
W  okolicach sklepu Maciek 
jest nowy miot. Pomimo tego, że udało mi się złapać i zawieźć na kastrację kilka kotek... 
Miot ów pojawił się za sprawą siostry niejakiej koteczki Czaszki, koteczki którą złapałam na kastrację ubiegłej jesieni. 
A ja nawet nie wiedziałam, że Czaszka ma siostrę... Kociaki są malutkie, ale nie wiem, jak malutkie. Ponoć śliczne. Nie wiem, co z nimi zrobić. Tam niebezpiecznie jest bardzo, osiedle, ludzie, psy, samochody, sklep (jeszcze więcej samochodów) 
Dziś jestem w Łodzi. W sobotę wyjeżdzam z Wawy na dwa tygodnie, w chwili obecnej mam na tymczasie trzech Piłkarzy....  plus od trzech dni dwa ślepaki Freda i Franciszkę...  Całe grono scedowałam chwilowo na moją mamę. TŻ jeszcze nic nie wie o ślepakach. 
W obecnej chwili mam tylko klatkę wystawową i będę w Wawie tylko jutro i w piątek... Nie bardzo mogę pomóc kociakom.
Oczywiście klatkę pożyczę -
 jeżeli na drodze kociąt stanie anioł
Jeżeli.
Sprawa arcypilna - mogę w piątek służyć transportem... 
Kurczę, co ja jeszcze mogę zrobić?  
  
Kochani Forumowicze, błagam o pomoc, bez Was, jak bez ręki....  
  
  
  