Adria, strasznie mi przykro

trzymam kciuki za kociaki, oby z tego wyszły. Przytulam mocno.
Ja się z kolei boję pp, i to cholernie, cholernie, chociaż na razie spokój, a maluchy brykają w najlepsze, pochłaniając wzorowe ilości żarcia. Martwi mnie tylko Denver, bo co prawda je i wszystko niby ok, tylko, że jest...maleńki. Toćka też maleńka, ale nie aż tak! Oregon i Nebraska rozwijają się chyba normalnie. Tak czy inaczej zabiorę go do weta na macanie jutro, i tak muszę wreszcie załatwić ten tobrex (chociaż fakt, że oczka Andaluzji bardzo ładnie poszły na tą gentamycynę!

)
Myślałam, być może hipochondrycznie, coby zrobić test na parvo, ze względu na przyrost populacji nagły - ale nie wiem czy jest sens, objawów niepokojących nie ma. Ile takie cóś kosztuje? Może chociażby po to, żeby spać spokojnie...