Oj Janiu, wiem wiem, jutro ja zabiorę...
Jest wprawdzie maleńkie "ale" - czyli okruszek Tricolor, którego dziś sobie wyczarowałam

ALe
Nakasha przywiozła druga klateczkę, więc wszyscy się zmieszczą...
Dostaliśmy pieniążki od cioci
Niki i cioci
Smoky. Chyba zamówię jutro nową klateczkę

BO skoro Mruczenie przełożone to pieniążki na szczepienie będą potrzebne w następnym tygodniu a nie "na wczoraj" Więc teraz będziemy zbierać na szczepienie
Dziś było tak (od początku, jak zwykle

)
Całe rano zaplanowane co do minutki. Zawiozłam męża do pracy, pojechałam po kotę na ul Kolonijną. Już stamtąd mialam jechać do lecznicy gdy zadzwoniła mama Ewy i informacją, że kocica siępowiesiła na klatce, a ona jest sama w domu i nie jest w stanie jej wyciągnąć...
Pomyślałam błyskawicznie, że właśnie spakowana kota najwyżej ze mną pojeździ
Kota wsadziła głowę w szeroką na 2 palce szczelinę między ściana i dachem. Jak to zrobiła -nie mam pojęcia. A na każdą próbę pomocy reagowała wiciem się i to taki, że bałam się, że się zadusi. Ale dzięki dźwigni i sile moich mięśni

udało się trochę odgiąć deskę i kota się uwolniła. Padła wyczerpana i poszła spać. A mi się łapy trzęsły tak, że nie bardzo byłam w stanie prowadzić. Bo mogła się głupiutka udusić, albo kark skręcić. Przeleżała bez ruchu cały dzień. Wieczorem zadzwoniła zmarwiona p. Ania, że panna się nie rusza. Tomasz pojechał, żeby ratować.
ale kiedy otworzył klatke panna ożyła i dała dyla. śmigneła do domu. Na szczęście wystawił ją pies myśliwski p.Ani. Tomasz ją spakował do transportera (bez sprzętu i rękawic

) Zawiózł do lecznicy, ale kota była nadzwyczaj ożywiona i badanie nie wchodziło w grę. Narazie żyje...
Kiedy kocica już leżała uwolniona pojechałam po kolejną więźniarkę - mamę puchatków z Malmeda, które zamieszkały wczoraj u Szałwii.
Kicia pojechała się ciąć. Siedzi obecnie w króliczej klatce u Szałwii - miejmy nadzieję, że niedługo.
Mężczyzna Szałwii mocno sfrustrowany ilością mieszkańców, przypadających na cm2 w klateczce M5. Biedni musieli wczoraj przedzielić ją dyktą, bo 2 siedzące tam maluchy straaaasznie nie chciały nowych współlokatorów (czterech). Na szczęście dziś jeden z dawnych maluchów pojechał do nowego domu a drugi do piwczniki Jani. więc puchatki mają M5 dla siebie.
W międzyczasie zdjęłam szwy kici z Wierzbowej u brata i zawiozłam ją do nowego domu (2 bloki dalej od miejsca, gdzie została znaleziona z dziećmi

)
Odwiozłam kotę na Kolonijną.
W drodze powrotnej zabrałam 2 kocurki, które miały robić za rodzeństwo

Jeden od pani z Chrobrego - miała 4 kociaki pod blokiem a jej sąsiadka wywiozla je do schroniska ??? Powiedzialam jej wczoraj, że jak przywiezie chłopaczka spowrotem to go dziś oddam. I przywiozla. Zajechałam tez po kicia od Szałwii. Wsadziłam je do jednego transportera a one się zaczęły na siebie wyzewnętrzniać. Nawet wspólna niedola (jazda samochodem) nie ostudziła emocji. Ale w końcu się uspokoiły.
a teraz o tym jak mnie legitymacja TOZ uratowała:
Kiedy wychodziłam juz z pustym koszyczkiem co znalazłam przy kole mojego samochodu??? NO co? Jak myślicie????
Tak, można się było domyśleć- kotka. Maleńka okruszka TRI. śliczniutka. A że koszyk był pusty a ona jeszcze głupiutka i dała się złowić na szurająca gałązkę to ją spakowałam.
Już prawie odjeżdżałam gdy przybiegła do mnie z twarza karmicielka (dzieci widzialy i przekazały - mali szpiedzy

) Mało mi tego malucha nie wyrwała siłą. Była baaardzo groźna. Na szczęście miałam legitymację
Ale dała sobie wytłumaczyć. Ma tam 3 mnożące się kocice. I z 6 maluchów - 2 pingwinki i 4 buraski

Ech, nie trzeba było tykać tej małej TRI...
BO pani nie ma nic przeciw sterylizacji i tak dalej. Ale ma 80 lat. No i oczywiście sama ich nie złapie (choć głaszcze). I nie zawiezie

a jeśli nie ona to kto? Zapewne ja... Lub może jakieś zastępstwo się zlituje...
Potem zabrałam p. Danusię i pojechałyśmy po 2 dzieciaki "z rury".Jeden pojechał na Jaroszówkę, drugi do wieżowca tuż obok mnie.
A potem zjadłam śniadanie ...
Bilans - 130 km - 3 wycięte kocice (jedną schwytał dzięki klateczce pan w Grabówce), 5 wyadoptowanych kiciów - kocica i 4 maluchy.
2 domy niepewne, ale będę monitorować.
Ponawiam pytanie - kto mógłby porobić za pilnowacza i zbieracza na Mruczeniu w następną niedzielę???
tu macie link do plakatu - proszę popodziwiać
http://kilon.na12.pl/grafika/mruczymy_lipiec_c9.pdf