Uuuuuuuffffff.... udało się - Marcjanek już u mnie
pięknie dziękujemy wszystkim zaangażowanym za zgrabną "akcję transportową" - i wszystkim kibicującym również
co do samego kocurka, to rzeczywiście będzie wymagał trochę pracy;
na razie jest mocno przestraszony, chociaż zdążył przespacerować się po pokoju - jak tylko jednak weszłam czmychnął do klatki,
próbowałam podnieść kocyk, żeby zobaczyć co tam robi i syknął na mnie, ale raczej ze strachu niż z agresji
zostawiam go na noc w spokoju niech sobie odpocznie, zwłaszcza, że jeszcze się otrząsa ze środka uspakajającego, mam nadzieję, że przez noc coś wypije i zje - wydaje mi się, że skubnął trochę karmy, ale nie jestem pewna
zdjęć mu nie robiłam, żeby go nie stresować, zrobiłam tylko fotkę jego schronienia - tam gdzieś w środku jest on
jeszcze raz dziękujemy wszystkim, trzymajmy kciuki za niego - bo to na razie pierwszy krok
