W nocy zniknęło jedzenie, rano też jadł. To oddychanie takie cięzkie... Dostał leki, daję mu pić (broni się jak lew). Widać, ze coś go męczy, że jest zmęczony, lezy sobie i drzemie...
Dorciu, nie dogrzewam go, bo on śpi w b ciepłym pomieszczeniu, w ciepłym kocyku...
Temperaturę wczoraj miał dobrą.
Kupy nie było, tylko siku. Brzuszek miękki i nieduży.
Teraz tylko kwestia, czy on walczy z tym czymś w płuckach, czy z kk, czy z robalami... I czy dużo ich ma jeszcze...
Dziękuję za kciuki. Ja już wysiadam, serio. Nie, żebym się użałała, czy jakaś taka mimoza była, ale tym razem już dość mam.
I jeszcze ta koteczka 9letnia... Wczoraj był telefon. Muszę jej założyć wątek.
