Byłam u Frendzlastego.
Mama na szczęście nie panikuje, ale to też nie jest za fajne, jak on się położy koło nóg i człowiek się boi ruszyć

Sama się boję
Mój TŻ go dziś troszkę w miejscu osadził, bo go głaskał - dość mocno, Frendzlowatość wystawiała mu szyjkę, brzuszek i w ogóle i nagle uznała, że czas na gryzienie. Złapał raz, drugi, TŻ mówi: boli, a ten diabeł patrzy i gryzie. W końcu się zerwał i uciekł (kot, nie TŻ), po czym wrócił, wywalił się na stole i patrzy na TŻta. A TŻ na niego. Wyzywająco. Kotek skapitulował, odwrócił głowę, położył, podniósł, nie wiedział jak się ułożyć - zraniona duma uwierała

Potem jeszcze przeżywał tę porażkę
To ugryzienie TŻta wyglądało raczej tak, jakby Frendzlasty pokazywał, że ma dość głaskania - jest miziakiem minutowym. Zanim złapie mocniej - ostrzega delikatnie skubiąc palec, nie rzuca się wściekle.
A w ogóle jest kotkiem brykającym jak źrebak, stroi miny, bawi się ładnie wędką, podskakuje jak głupi i biega jak szalony, gdy dostanie głupawki.
Będzie wielkim kotem - takim, co to będzie szczupły, a i tak waga będzie wskazywać z 7-8 kg. Ale to przyszłość - na razie jest chudy jak szczapa, mięśni ma mało, nogi bez tych mięśni słabe - jak skacze na drapak, to nie ma siły tych nóg jeszcze dobrze utrzymać i się chwieje.
W sumie to nawet dobrze, że nie jest w pełni sił
Szyja wygląda nieźle - nie drapie tego. Trzeba będzie niestety pojechać i to oczyścić troszkę, bo widać gulkę, ale to już raczej kosmetyka. Convenia działa
