Moderator: Moderatorzy
Karolina8 pisze:No nie wiem czemu Mysia masz takie pesymistyczne (i przyznam, że realistyczne) podejscie do tego. Moze czas by ktoś postarał się to zmienic![]()
Może właśnie to powinno (oprócz ratowania zwierzakow) być naszym zadaniem
Mysia pisze:Nie jestem zwolenniczką eutanazji po kilku tygodniach pobytu w schronisku, ale uważam, że w niektórych naszych schronach eutanazji jest za mało, a nie - za dużo.
Mysia pisze:Wierz mi, ossett, że więcej jest tych, w ktorych się usypia. A te "non-kill" są uważane za dziwactwa i raczej potępiane, niż pochwalane.
ossett pisze:Mysia pisze:Wierz mi, ossett, że więcej jest tych, w ktorych się usypia. A te "non-kill" są uważane za dziwactwa i raczej potępiane, niż pochwalane.
Swoja wiedzę na ten temat (jak narazie) opieram na lekturze książki "Balsam Na dusze miłosnika kotów" i wydaje mi się, że ostatnio własnie te schroniska "non-kill" są cenione i jest ich coraz więcej.
ossett pisze:Mysia pisze:Nie jestem zwolenniczką eutanazji po kilku tygodniach pobytu w schronisku, ale uważam, że w niektórych naszych schronach eutanazji jest za mało, a nie - za dużo.
No, w niektórych naszych schroniskach jest taka specyficzna eutanazja szczególnego rodzaju...Chyba wcale nie jest jej za mało...
Pewnie te chore zwierzaczki, które miałabyś ochotę poddać natychmiastowej regularnej eutanazji jak przychodzisz zlustrować dane schronisko, kulą się gdzieś w kącikach i udają , że są mniej chore niż są, żeby sobie jeszcze trochę pożyć. Ja nigdy nie zapomnę takich scen z pewnego kociego łagru i spojrzenia takich kotów...
Czy na pewno lekarstwem na takie sytuacje jest częstsza eutanazja zwierząt w schroniskach(a nie tylko masowa i bezwzględna eutanazja ślepych miotów bezdomnych i wolnozyjących kotów)?
Tzw. przepełnienie schronisk jest tylko mitem... I usprawiedliwieniem...
Za dużo wokół jest tzw."miłości do zwierząt", a za mało szacunku dla nich.
ossett pisze:A polskie starsze panie z większą ilością uratowanych przez siebie nierodowodowych kotów, które mają czelność poważnie zachorować są postrzegane jako prawdziwa plaga-nie słyszałam jeszcze o przypadku, kiedy taka soba mogła sobie spokojnie dozyć końca swoich dni i umrzeć w otoczeniu swoich kotów będąc pewną, że ktoś się nimi zaopiekuje po jej śmierci.
Mysia pisze: Gdybyś znała to poczucie bezsilności....ale tego się nie wyczyta z książek.
Mysia pisze:Niestety, o to, by miał się kto zaopiekować zwierzakiem po śmierci właściciela, bez względu na to, ile tych zwierząt jest, trzeba zadbać ZANIM się umrze. A najlepiej - zanim się w podeszłym wieku podejmie decyzję o wzięciu pod opiekę kolejnego zwierzaka.
ossett pisze:Mysia pisze:Niestety, o to, by miał się kto zaopiekować zwierzakiem po śmierci właściciela, bez względu na to, ile tych zwierząt jest, trzeba zadbać ZANIM się umrze. A najlepiej - zanim się w podeszłym wieku podejmie decyzję o wzięciu pod opiekę kolejnego zwierzaka.
No cóż, w Twoim wieku, jeszcze wie się najlepiej co kto powinien zrobić zanim umrze. W samotności najlepiej.
Mysia pisze:To proponuję poszukać w internecie stron schronisk i organizacji amerykańskich, a także zerknąć na prawodawstwo poszczególnych stanów. Można się tam dowiedzieć ciekawych rzeczy.
Mysia pisze:ossett pisze:Mysia pisze:Niestety, o to, by miał się kto zaopiekować zwierzakiem po śmierci właściciela, bez względu na to, ile tych zwierząt jest, trzeba zadbać ZANIM się umrze. A najlepiej - zanim się w podeszłym wieku podejmie decyzję o wzięciu pod opiekę kolejnego zwierzaka.
No cóż, w Twoim wieku, jeszcze wie się najlepiej co kto powinien zrobić zanim umrze. W samotności najlepiej.
Podejrzewam, że nie bardzo wiesz, jaki jest ten mój wiek.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości