Dziękuję, Juliuszu. Transport jednak się chyba nie znajdzie...
I dziękuję ogromnie za wpłaty - kocie, imieninowe i kocio-imieninowe:
Magdalenie
Myshce
Be
Carmelli
To dzięki Wam dziś już czuję się w miarę normalnie, bo zakupione wczoraj CitroCapka, sok z jeżówki i syrop postawiły mnie na nogi. Został jeszcze kaszel, ale to już drobiazg.
Mogę się wreszcie skupić tylko na kotach, bo oczywiście dla nich też nakupiłam leków (propolis, cerutin, znamię kukurydzy, zamówiłam też spirulinę), dzięki czemu mogę kontunuować ich leczenie.
Pipinka od niedzieli bierze Synulox, jako że miałam jeszcze parę tabletek, a wczoraj kolega dowiózł mi od weta jeszcze dwa opakowania, a także Furagin dla Figielka, Pratel i Frontline dla wszystkich.
U Nutki duża poprawa, dziś już nie słyszałam, żeby kichała i wygląda normalnie.
Pipinka dalej ma zawalony nos i załzawione oczka, ale największy kryzys ma już za sobą, apetyt ma już prawie taki, jak przed chorobą i wygląda dużo lepiej.
Niestety, od wczoraj kicha Figielek... Ten, który ma zapalenie pęcherza i zastarzałą, niegojącą się ranę na skórze po rozdrapaniu kleszcza:
Wcześniej rana pokrywała sie jeszcze strupem, dając nadzieję na wygojenie, od pewnego czasu już tylko się powiększa i ciągle podkrwawia.
Martwię się o Figielka, on wymaga badań i pomocy weta.
Pipinka, mimo poprawy, też powinna być zbadana, bo wczoraj zauważyłam, że pod wpływem dotyku boli ją tył grzbietu. Jakby nerki... Na pomoc czeka też Centuś...
Dlatego ośmielam się dalej prosić Was o wsparcie pieniężne.
Zwłaszcza że nie mogę sobie pozwolić na to, by jeździć pojedynczo z każym kotem do lecznicy. Jeśli zorganizuję transport, chciałabym od razu zabrać wszystkie trzy. Albo chociaż dwa...
---