Witajcie:)
Już uprzejmie donoszę:)
Podróż minęła nadzwyczaj dobrze, żadnych sensacji nie było.
Leżał sobie grzeczniutko w kontenerku i patrzył co sie dzieje:)
Rufi/Rufuś takie ma nowe imię.
W nowym domku...narazie chodzi wącha, nasluchuje i uczy sie co gdzie.
Dałam mu jeść, pokazałam gdzie kuwetka. Zjadł trochę a potem ładnie zrobił siusiu:) kupkę też mamy już zaliczoną:).
Jak pańcio przyszedł z pracy zabawie nie było końca:) i z myszką i piłeczką, i sznureczek, i mucha:) Jest bardzo wesołym kotkiem:)
W nocy spał troche u nas na łóżku, troche u córki.
Teraz drzemie:) jest cicho bo sami jesteśmy w domku.
Wyszczotkowałam go trochę i bardzo elegancko wygląda:) nawet pozwolił, choć na raty...
Je bez problemów, za miesiąc ma być jeszcze raz odrobaczony(dyspozycja pani wet.

i bedziemy sobie spokojnie żyć.
Jak widzicie, nie mam nawet czasu pisać bo mam zajęcie:)
a on lubi na rączkach być:)) to go noszę:)
Zrobiłam kilka zdjeć może uda mi sie jakoś je wkleić (potrenuje)
to tyle wieści narazie....
pozdrawiam:) E.
aha! widziałam Płaczusia, naprawdę biedaczek słabiutki i taki smutny:(
oby sie wykurował!!
