No, ruch, bo nie możemy od kotecka oderwać wzroku
Mruczy to-to, ugniata wszystko łapkami, wlezie tam gdzie nie trzeba, a potem płacze że nie może wyjść

(od wczoraj znalazło chyba z 5 miejsc w których nawet by mi do głowy nie przyszło że się tam zmieści... np. między biurkiem a ścianą - 5 cm szerokości

, pod składanym fotelem - ze 4 cm? wlazł, a potem tylko łapki wystawały i mówiło maleństwo że nie może wyleźć

ciekawe co wymyśli jutro...

)
tylko z jedzonkiem i kuwetą nie bardzo...
bo co prawda pochrupał trochę suchego, zjadł namoczone suche, kilka chlipnięć śmietanki było... ale to mało chyba...
a do kuwety teoretycznie wchodził, ale nie przyłapałam go na tym, żeby coś zrobił...
(może był, kiedy nie widziałam - to ogólna kuweta kotów, więc nie rozpoznam czyje jest czyje

)
Jestem zaskoczona tym, że... On nie jest zaskoczony niczym
Dla Niego wszystko jest takie oczywiste
...że jakieś koty obce, że widok z balkonu (4 piętro), że truskawki się kroją, że woda w czajniku elektrycznym się gotuje, że herbata z cytryną, że przestrzeń do biegania się 'drastycznie' powiększyła

, że specjalnie dla Niego poduszki do spania leżą

(z poprzedniej kanapy zostały... w końcu się na coś przydadzą

), że...
Sarunia już mniej syczy

Zdaża się jej to tylko po tym, gdy sama podejdzie i wetknie nos w futro Rumcajsa, albo gdy maluszek do niej pobiegnie żeby się pobawić... aczkolwiek rano zdażyło im się we trójkę biegać po pokoju (Sara za Rumcajsem, Rumcajs za Sarą - na zmianę z Salemikiem

) Sara jeszcze nie może się zdecydować czy ma syczeć czy już się może bawić z kocięciem
