ADOPCJE PUCHATKOWA.. jak pomagac puchatym - dylematy s. 93

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pt cze 13, 2008 8:33

Ja też zupełnie nie rozumiem tych schroniskowych procedur ... przecież każdy zwierzak jest inny i trzeba podchodzić do każdego inaczej.
Widać są tam ludzie przypadkowi, którzy albo nie widzą albo nie chcą widzieć potrzeb konkretnego zwierzaka :evil:

Może nie chcą wydawać za wcześnie, bo nie dostaną za niego kasy od miasta?

To wszystko jest takie sformalizowane, a gdzie w tym wszystkim żywa istota? :cry:


Ja też chętnie przyłączę sie do funduszu "Puchatka"
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27193
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Pt cze 13, 2008 8:42

Jana pisze:['] :cry: :cry: :cry:

Gdyby biedak trafił do DT pewnie zostałby przebadany... A tak :cry:


u sfinks miał być DS..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt cze 13, 2008 8:45

aamms pisze:
Jana pisze:['] :cry: :cry: :cry:

Gdyby biedak trafił do DT pewnie zostałby przebadany... A tak :cry:


u sfinks miał być DS..


Tym bardziej żal :cry:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt cze 13, 2008 8:47

Jeszcze dodam, że mówiłam, że jeśli kota brałoby się do DT, to wszelkie informacje o stanie zdrowia i o nowym domku, w przypadku znalezienia takego, schronisko by dostało..
Nic z tego.. :evil:
A też by mieli porządek w papierach.. i żywe, szczęsliwe koty w domach..

Ech.. poryczałam się z tego wszystkiego.. :crying:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt cze 13, 2008 8:48

Czy to znaczy że schroniska to umieralnie?? Dlaczego?? Szynszylek mógł mieć dom, ale przez głupie procedury nie doczekał??
Strasznie mi przykro :( :cry: :cry:

Misiu

 
Posty: 1268
Od: Wto paź 18, 2005 8:37

Post » Pt cze 13, 2008 9:00

Misiu myślę, że w każdym schronisku umierają zwierzęta, nie da się tego uniknąć. Na szczęście są takie, w których bierze się pod uwagę cierpienie nie tylko fizyczne psa czy kota i szuka dla wielu ratunku poza schroniskiem. Taką szansę otrzymał Gizmo, który mieszka u Sfinks już ponad 2 lata. Nie z każdego schroniska trzeba koty "wyciągać". Są takie, które same proszą o domy tymczasowe i oby było ich więcej.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt cze 13, 2008 9:33

żal.....["]Sfinks wiem co czujesz....wszyscy wiemy...i jesteśmy z Tobą
Serniczek
 

Post » Pt cze 13, 2008 9:43

Bez komentarza! :cry: :evil:

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt cze 13, 2008 10:35

aamms pisze:
sfinks pisze:dzwonilam dzis do schroniska........., mialam go jutro odebrac........,
powiedzili, ze moj Filcus (szynszylek) nie zyje :cry: :cry:



:evil:

To już kolejny, którego chciałyśmy wyciągnąć..
Nie rozumiem tego..
Naprawdę lepiej, żeby koty umierały w schronie zamiast być leczone u ludzi, którzy chcą dać im domy? :evil:

EDIT: Widziałam go.. był w strasznym stanie..
sfinks chciała mu dać dom..
ale nie - musiał być przedtem wykastrowany.. żeby były zachowane procedury.. :evil:
I fajnie - procedury zachowane, kastracja się odbyła, porządek w papierach jest..
A że kot nie żyje, to się wypełni kolejną rubryczkę w papierach i szafa gra, tak?

To chyba nie tak powinno wyglądać..

Piszę to z całą świadomością, wiedząc jak to zostanie odczytane w schronisku, bo wiem, że dyrekcja czyta forum..
Ale, mimo, że pewnie nie będę mogła się tam pokazac, to może jednak osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy przemyślą swoje podejście do zwierząt..

Moim zdaniem to zwierzeta są tu najważniejsze a nie papiery..
z tego co wiem, to jest to "Schronisko DLA zwierzat" na Paluchu, a nie zwierzęta dla schroniska..
I ich dobro powinno być najwazniejsze a nie papiery.. :evil:

Bardzo mi przykro, tym bardziej, że byłam w schronie, rozmawiałam z panią Dyrektor, mówiłam jej dlaczego staramy się pomagać kotom długowłosym.. Pokazywałam swoją Suffkę, opowiadałam o całej grupie osób tworzących nieformalne Puchatkowo..
O tym jak sprawdzamy domy przed wyadoptowaniem kota rasopodobnego..
Nic, jak grochem o ścianę, chociaż nie powiem, rozmowa była bardzo miła.. ale bez żadnych efektów jak widać..
Chociaż nie, efekty macie.. szkoda, że takie tragiczne.. :evil:



Zacytowałam się, bo chciałam jeszcze dopisać jedno..
Coś, czego nauczyłam się od hodowców.. a nie od wetów.. wprawdzie weci potem potwierdzili, ale pierwszą informację miałam od hodowców persów..

Mianowicie nerki u persów..
Persy są genetycznie obciążone torbielowatością nerek..
Mają większe problemy z nerkami niż koty innych ras albo dachowce..
Zawłaszcza problem występuje u persopodobnych, tych z rozmnażalni, bo tam nikt nie zawraca sobie głowy badaniem kota przed kryciem i wykluczeniem z hodowli osobników obciążonych genetycznie.. i w ten sposób problem nerkowy przechodzi z pokolenia na pokolenie..
A do tego te pseudopersy częściej niż rodowodowe lądują w schronach czy są po prostu wyrzucane na ulicę..

No i jak taki biedny puchatek pobłąka się jakiś czas, to nie tylko futro straci albo sobie skołtuni, ale i nerki mogą całkiem wysiąść.. i wysiadają..
I to jest pierwsza rzecz, którą należy sprawdzić, po znalezieniu, czy wyciągnięciu ze schronu persopodobnego.. w jakim stanie są nerki..
Najczęsciej są do leczenia..
A kota z nieprawidłowymi parametrami nerkowymi nie należy poddawać narkozie, zanim nie ustabilizuje się nerek.. Inaczej narkoza po prostu kota zabije..

Dlaczego to wszystko napisałam?
Bo podejrzewam, że Filcusiowi nikt nie robił badań pod kątem nerek, tylko od razu poszedł pod nóż.. i nie wiem czy z oszczędności czy z braku wiedzy weta.. :evil:

A uwierzcie mi, Filcuś wyglądał niewiele lepiej od mojej Suffki..
No i niestety prawdopodobnie przez to, że podano mu narkozę przy chorych nerkach, wykończyło kicia.. :evil:


Wet schroniskowy nie podszedł do telefonu, mimo że prosiłam o rozmowę z nim.. :evil:

Będzie jeszcze EDIT:
Dlatego między innymi starałam się przekonać p. dyrektor, do zgody na domy tymczasowe dla persopodobnych..
Można byłoby spokojnie zdiagnozować kota, leczyć i dopiero po wyleczeniu ciachać..
Można przecież podpisać zobowiązanie do kastracji..
i zaświadczenie o tym przesłać czy zawieźć do schroniska..

I to nie jest teoria, bo dwie półroczne persiczki zostały wydane bez kastracji, i właśnie zażądano od domków zobowiązania do kastracji tych kotek..
Z tego co wiem, obie są wykastrowane a schronisko otrzymało oba zaświadczenia..
Czyli jednak można.. :?


to dlaczego nie można było w przypadku Filcusia?? :crying:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt cze 13, 2008 10:51

Przestaje to rozumieć.

Pamiętacie może identyczna sytuacja jak ja chciałam wyciągnąć puchatka.
Jednego dnia bylam umówiona na odbiór a nastepnego dostałam telefon ,że nie żyje.

Czy to przypadek ? Czy tylko puchatki umieraja czy inne też? :evil:
ObrazekObrazekhttp://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=131880&p=7865586#p7865586

MAGDZIOL

 
Posty: 1969
Od: Wto paź 10, 2006 18:53
Lokalizacja: Warszawa-Włochy

Post » Pt cze 13, 2008 11:25

mirka_t pisze:Misiu myślę, że w każdym schronisku umierają zwierzęta, nie da się tego uniknąć. Na szczęście są takie, w których bierze się pod uwagę cierpienie nie tylko fizyczne psa czy kota i szuka dla wielu ratunku poza schroniskiem. Taką szansę otrzymał Gizmo, który mieszka u Sfinks już ponad 2 lata. Nie z każdego schroniska trzeba koty "wyciągać". Są takie, które same proszą o domy tymczasowe i oby było ich więcej.


Mirka, ja mam Tośke ze schroniska, nie było żadnych problemów z wyciągnięciem jej stamtąd - pojechałam, zabrałam - była nawet niekastrowana - i tyle... dlatego dziwię sie, że zdarzają się takie rzeczy, jak z Szynszylkiem... :evil:

Misiu

 
Posty: 1268
Od: Wto paź 18, 2005 8:37

Post » Pt cze 13, 2008 11:30

Ja o nerkach "persowatych" dowiedziałam się od weta - przy moim pierwszym tymczasowym plaskaczu, MMku. Przy pierwszej wizycie zbadaliśmy krew i oczywiście okazało się, że nerki trzeba leczyć. Dlatego golony był na żywca (wykastrowany już był).

Każdy pers i "pers" przed zabiegiem z narkozą powinien mieć zbadane nerki!

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt cze 13, 2008 12:06

mam taką słabość do puchatków :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Herbi

 
Posty: 1668
Od: Nie mar 16, 2008 13:44

Post » Pt cze 13, 2008 14:39

a ja rozważam odwiezienie Bolusia do schroniska :x
czasem naprawdę nie można znależć innego wyjścia...
Obrazek[/URL]

#klara

 
Posty: 587
Od: Czw maja 22, 2008 18:25

Post » Pt cze 13, 2008 16:58

Przeklejam z kociarni..
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=76780

Suuperbaba pisze:Drodzy "Miau-kowicze"

Synek mojej siostry okazał się strasznym alergiekiem i bardzo mocno choruje - astma, duszenie, wysypki:( Niestety, ale z badań wyszło, że ma ogromną alergię na kota. W domu mają od ok. 5 lat wypieszczonego, ukochanego kota perskiego o imieniu Kacper. Kot jest raczej łagodny, chociaż średnio przepada za innymi kotami (przynajmniej za moim:)).
Pilnie szukamy dla niego bardzo dobrego domu!!! Aktualnie mieszka w domku, ale tak naprawdę to nie jest chyba najważniejsze!

Rozpaczamy strasznie, bo to członek rodziny, ale niestety - dziecko w tym momencie jest najważniejsze!

Jeśli ktokolwiek chciałby przygarnąć kociaka - zapraszam! Przekażę informacje i telefon siostry!


Obrazek

Z góry dziekuję!

D.
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], puszatek, Sylwia0401 i 42 gości