Palce mam wszystkie, maluchy zaczynają powoli dokazywać

przetaczają się po kojcu, tłuką wzajemnie i na widok człowieka rozdzierają radośnie "JEEEEEŚĆ"

Gerberek został opanowany do perfekcji, miski wylizywane w tempie ekspresowym i nawet z zachowaniem jako taki manier (uczymy się, że do miski podczas konsumpcji się nie włazi

)). Wczoraj na noc zostawiłam im kaszkę ryżową na Mixolu - rano michy wylizane, a na maluchach nie znalazłam śladów upaprania - podłoga też czysta....w szoku byłam

. Moje grzeczne dzieci
No generalnie dni mijają nam od karmienia do karmienia (szarańcze jak spróbowały kurczaka, to mleko już jest takie sobie

i nosem kręcą....cwaniactwo

) z przerwani ma chwilowe poganianie i sen....a śpią słodko...taki spokój wtedy
Wczoraj zrobiliśmy kontrolę wagi i co się okazało:
największy i najgrubszy, który nigdy nie pogardzi jedzonkiem okazał się
Czarny chłopak jego wynik to 490g
Czarna dziewucha (najbardziej proludzka - wpycha się na kolana i słodko mruczy) - 460g
Szylkretka (indywidualistka, na rękach chwilę posiedzi i się wydziera, jak reszta śpi, ona śpiewa, jak reszta urządza gonitwy - ona śpi

) - 420g
Czarno-biały krówek (słodki, nieporadny, puchaty...rozczulający po prostu. Taki biały miś do kochania

) - 390g
Także różnice dość spore, ale nadrobimy

białasek ma już własną michę i jest pilnowany, żeby jadł...a je chętnie - zwłaszcza kurczaka
Zaraz jakies fotki, ale uprzedzam że nic nadzwyczajnego, bo szczerze mówiąc tyle jest z nimi roboty, że nie mam czasu zrobić nic lepszego
