U nas w lazience bez wiekszych zmian, w kuwetce niestety tez
Moja kruszynka wczoraj urzadzila mi pyskowke- reakcja na proby ograniczania zarelka. Obiecalam jej zarzucic rozsadek za ucho i nadal ja rozpieszczac
Maluda wyczekuje mizianek, zaskakuje z mruczandem momentalnie!!! Czasem, gdy nadstawia sie do glaskow, jakby nagle przypominala sobie, ze zawsze trzeba byc czujnym bo... I wtedy- pac lapka. Ja nie przerywam miziania i Kelusia natychmiast ponownie zapomina o lekach i koniecznosci bijania. To taki jej "odruch Pawlowa", pewnie jeszcze z okresu dzikosci. Oczywiscie zupelnie mnie tym rozwala...
Mysle, ze jeszcze troche czasu na stworzenie ufnej wiezi spedzimy w lazience, zwlaszcz, ze drobinka nie wyrywa sie do wyjscia nic a nic. Co o tym sadzicie? Tak jakos intuicyjnie czuje, ze jeszcze troszke... Ale boje sie przesadzic. To pierwszy kociak w moim zyciu, ktorego trzymam w odosobnieniu. Tradycyjnie licze na Was!!!!! Sciskamy!!!!!






