W łódzkim schronisku jest taki kot, który psy kocha bardziej od innych kotów. Kot odważny, rezolutny, który wszędzie czuje się jak u siebie w domu. Biały, z nielicznymi szaro-srebrnymi plamkami. Jest kocurkiem młodym, niespełna rocznym. Przed wydaniem do domu będzie wykastrowany.
Ma na imię Pinokio.
Pinokio trafił do schroniska w połowie maja tego roku i od razu został umieszczony w szpitaliku z powodu kalciwirusa. Był czas, gdy jego noska praktycznie nie było, tylko jedna wielka rana. Kotuś szybko doszedł do siebie, nosek ładnie się wygoił, jest teraz różowiutki i piękny jak i reszta kota

Nawet w szpitaliku Pinokio wyrywał się "na pokoje", bo kto by tam w małym boksie siedział, zwiedzał hol szpitalika, zaglądał do każdego boksu, koty ofukiwał po równo, za to starszej suni - babuni strzelał słodkie baranki. Pinokio zdecydowanie nadaje się do domu z psem - będzie wówczas kotem przeszczęśliwym. Idealny nawet dla początkującego kociarza. Miły, gadatliwy, uwielbia się przytulać.
Najczęściej można go zobaczyć na drapaku przy siatce boksu numer 2 - wyciąga łapiny do ludzi i zabierz mnie, zabierz, pobaw się ze mną, ale tak już-już.
Schroniskowy numer 119.
Oto nasz bohater:
i zdjęcia z początków pobytu Pinokia w schronisku:
a poniżej Pinokio dziś z "posterunku" na drapaku, nosek jak widać różowiutki
