Izo, nie było- do końca maja miałem skurcze mięśni w nogach przy jakimkolwiek większym wysiłku fizycznym, także dopiero teraz powróciłem na rower

Ale skłamie, jeżeli nie powiem, że pieczony baran działa na mnie niczym kocimiętka na koty
Gino, witamy pięknie. Jak już pisałem- jaki ten świat mały
Skasiu

, dalej masz numer zaczynający się na 502? Jutro puszczę z eska nowym numerkiem.
Tak jak obiecałem już- aktualizacja kocich portretów. Sesja dobiega końca, także będzie czas na dłuższe i bardziej efektywne latanie z aparatem
Na początek Denisek jeszcze za czasów wspólnego świątecznego obiadku. Teściowe zakumpelowały się już na dobre (w końcu, po tych pięciu latach

), tak więc było bardzo przyjemnie i nie powiem, ale miałem łzy w oczach- wielka rodzina o której zawsze marzyłem
Denisek obecnie- ciągle pare KG więcej niż trzeba, ale widać ma to po właścicielach
I grubcio podczas swojej naukochańszej czynności (która obecnie staje się chyba jego fetyszem)- wygrzebywania myszy spod meblościanki
Muffi, czyli piękny różowy nosek w diabelskiej otoczce
I na zakończenie, aby przestraszyć wszystkich odwiedzających- gruuby pańcio opalony po obozie na ulubionych Mazurach:
