Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 06, 2008 6:54

Malati pisze:Dziękujemy za powitanie.... sytuacje wraca do normy *ekhm*..... wiecie bo są różne normy... a nasza norma to ten tego jest taka no nasza... ja lubię to określać, że oboje z Qua jesteśmy indywidualistami. No bo wiecie Qua pomimo tego, że ma małą głowę to jest w niej dużo zakamarków *ekhm* takich mocno zakurzonych i ten tego nieużywanych i czasami się coś w nich zapodzieje


:ryk: :ryk: :ryk:

No cieszymy się, że wróciłaś do ....siebie.... :lol:
Bo pierwsze posty po powrocie były takie ....nie twoje... :roll:


Kciuki za pycholka :ok: :ok: :ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt cze 06, 2008 9:45

Marcia no bo ten tego wiadomość o tym kim jestem zapodziała się w głowie Małej Białej Bezy, ja tęskniłam, byłam zmęczona jak nie wiem co... dwa dni chodzenia spać po 3ciej (dla mnie 4tej) i wróciłam do siebie.

A za słowami Tufcio wrzucam na forum zdjęcie mojoquazowe (powstałe na etapie chwalenia się moją nową fryzurą) z kilku zdjęć dwa wyszły tak, że można je zaprezentować, na innych jestem rozmazana ja i niezidentyfikowany obiekt.

http://img292.imageshack.us/my.php?imag ... 105ke2.jpg

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 06, 2008 11:03

Ja jestem zakochana w tym zdjęciu (pomijam nową fryzurkę, Zu) - ten nostalgiczno-romantyczny Qua mnie po prostu totalnie rozbroil :love:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pt cze 06, 2008 12:30

oba obiekty sliczne ale kiciok ladniejszy ;)
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 06, 2008 12:43

BarbAnn pisze:oba obiekty sliczne ale kiciok ladniejszy ;)



Dziękujemy, dziękujemu tufcio! Teraz mogę z pełną świadomością powiedzieć, że dużo osób twierdzi, że nawet Quazimodo lepiej wychodzi ode mnie na zdjęciach bo jest zwyczajnie ode mnie ładniejszy :D

I wiecie bo dawno tego nie było i na pewno się stęskniłyście to wrzucam najświeższe zdjęcia... a wiecie, że mamy nowy fotel. Mama wywiozła mój, nawet się nie zezłościłam. Weszłam do jej pokoju i zabrałam jej ulubiony fotel :twisted: myślę, że w poniedziałek odzyskamy tamten.

Nam upały nie straszne, my lubimy tropiki :

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


A co robi Mały Miaukulek po obudzeniu? Spogląda na mnie mówiąc mrrrau po czym po 15 minutach gładzenia jak sobie idziemy gdzieś (tzn. nasze drogi się rozchodzą) ja siadam przy komputerze przychodzi do mnie i wskakuje mi na kolana spoglądając zaciekawiony na biurko. Nawet nie myślałam, że szminka może być taką super zabawką. Akurat leżała na wyciągnięcie łapki, bo ulubiona zabawowa spinka była trochę za daleko.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 06, 2008 16:47

Łojeju kizi-mizi :1luvu:
Pluszak podkocykowy :wink:


Malati - ty też ladnie na zdjęciach wychodzisz :roll: :lol:
Ale to wątek Quazka jest.... :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Sob cze 07, 2008 9:00

To zdjęcie mnie po prostu ujęło. Pięknie razem wyglądacie. :D Jesteście dla siebie stworzeni. 8)

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14654
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie cze 08, 2008 8:55

dziękujmy :)

No Marcia ja wiem, zresztą co tu kłamać ja też uważam, że Qua wygląda lepiej niż ja! I z tej zazdrości mam dla Was propozycję.. ja go oddam. Bo tu wcale nie chodzi o to, że dzisiaj o 6 rano wybuchła wielka miłość Pana Bezy do mnie... chyba kolejna przegródka w małej głowie wskoczyła na (ekhm) swoje miejsce, nie chodzi tez o to jego nieustanne gadanie "miau, mrau, miau, miau, miau"... nie chodzi o walkę o toaletę i krzyki pod łazienką jak w niej jestem. Jak (byłam prawie sama w domu tzn. oczywiście był też chłopiec) otworzyłam drzwi to usłyszałam wielce zadowolone i dumne mrrmiiaau i stukot małych stópek biegnących gdzieś daleko, nie chodzi też o rozlaną rano herbatę na maminy dywan, bo ja to rozumiem, że można biegnąc niewyhamować i uznaję to za całkowitą moją winę, że herbata stanęła tam gdzie stanęła zamiast na stole. On po prostu jest za ładny i ja się stresuję, że jestem w cieniu Quazimodo....

Ech ale jestem niedospana. Wczorajszej nocy Qua do spania wybrał Gościa... zapomniałam Gościowi dać wtedy kociej poduszki i nad ranem stoczyli (wygrany przez Gościa) bój o poduszkę. Dzisiejszej nocy mnie spotkał ten (ekhm) zaszczyt spania z Quazulkiem tzn. on zasnął w przedpokoju (ja spałam w pokoju my) ale jak zamykałam drzwi uruchamiałam przegródkę w kocim mózgu włączającą miauczenie. To drzwi były otwarte co okazało się moim błędem tak przed szóstą rano Quazi sprawdził czy nie śpię, sprawdzał, sprawdzał aż wreszcie doszedł do wniosku, że obiekt jest marnym aktorem i kiepsko udaje spanie (tak o tym, że on ma takie zwyczaje też zapomniałam), miałam pół godziny niewyjaśnionego miauczenia, prowadzenia mnie do pokoju Quazowatego, którym podzielił się z Gościem... miski obie były pełne ale trzeba było zamieszać w nich palcem... kotek podjadł (w kuchni nie u Gościa) znowu zaczął mnie do niej prowadzić, ale przegrał z moją nieuzasadnioną potrzebą spania... ja przegrałam z wybuchem miłości Qua do mnie. Kotek przyszedł, zaczął się przymilać wtulać, mówić do mnie jak nie gładziłam, to gładziłam wreszcie wsadziłam go sobie na brzuch.... kot się rozmruczał ja przysnęła dopóki zimno mi się nie zrobiło (nie pytajcie jak to możliwe, ale jak śpię to nawet w gorące lato muszę być pod kołdrą bo mi zimno się robi) wtedy zastanawiając się jak tu z kotem sobie poradzić wreszcie na chwilę postawiłam go na boku łóżka przykrywając się kołdrą i mając zamiar zaraz królewicza wymiziać. Niestety nic z tych rzeczy. Qua przeprowadził próbę przejęcia jaśka na jakim spałam. Nie oddałam go... tak łatwo :oops: po jednej stronie podusi spał Qua o drugą zahaczałam czubkiem włosów.... mamy też ciągłe opowieści kocie o tym, że on chce iśc na spacer. Zresztą opowieści stale są, jednak Qua uznał, że przegrywa chwilowo z moim zmęczeniem i stukaniem w klawiaturę... bo Gość szła na zajęcia wcześniej ja zaraz do niej dołączę...

a tutaj sesja pt. upolujmy pompona... niestety niezbyt udana bo upolowanie modela polującego było dla mnie zbyt dużym wyzwaniem i w sumie nic nie widać. Ten niezwykły element wyposażenia pokoju jakim jest zwinięty dywan, który miał być no ten tego zezłomowany, nie wynika z naszego niezwykłego wysmakowania i dobrego gustu, a zwyczajnie z tego, że Quazi uwielbia ten punkt strategiczny i dokonuje z niego wielu aktów przemocy.

A kuku:
Obrazek

Ciekawe czy teraz też ucieknie:
Obrazek

Co tam gadasz?:
Obrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 08, 2008 11:57

:smiech3:

A wiesz Rudy tez mial dziś w nocy atak czulości - znowu :roll:
Calą noc wlazil mi na glowę i twarz, bo on chcial się poprzytulać :roll:
Co ja go odsuwalam, to wracal jak bumerang - jeszcze się tak skradal, jak go odsunęlam na 20 cm (żeby móc oddychać) - myślal może, że go nie zauważę (6 kg :lol: ).
A nad ranem z milości wylizywal mi ucho :oops:

Te koty z Łodzi to może tak mają :roll: ...

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon cze 09, 2008 17:45

Może faktycznie łódzkie koty mają takie ekhm swoje przyzwyczajenia... no ładnie te wolontariuszki je tam szkolą :lol:

I tak dochodzę do wniosku, że mamy bardzo podobnych chłopaków tylko Rudy jest ten ładny, a Qua jest taki no Quazimodowaty :D

No i ten tego kot postanowił przyspieszyć bicie mojego serca... kiedy słałam łóżko oczywiście, że przyszedł i wielce ucieszony uwalił się na prześcieradle spoglądając na mnie miłośnie... czasami jednak jego spojrzenie biegło w stronę rzeczonego prześcieradła i wtedy w oczyskach przejrzystych pojawiały się psotne ogniki. Jak się pojawiały tak wreszcie zostały... na co zamyślona nie zwróciłam większej uwagi... czy może raczej zwróciłam ale nie przeanalizowałam w myślach czym to się może skończyć. Jak gdyby nigdy nic chcę podnieść prześcieradło i nagle kot wyskoczył do góry z miejsca niemal znajdując się na górze łóżka z łapinkami wbitymi w żółtą materię. Zaskoczona puściłam je, podnoszę znowu sytuacja powtórzona. To jest świetna zabawa... w sumie jak już wiedziałam, że Mały Mordulek się pojawi to było lepiej.

A tak to Quazi gada ale teraz nie wiem o co mu chodzi i trochę się niepokoję, bo on przychodzi do mnie i mi coś próbuje przekazać. Nie mam pojęcia co no ale Was opuszczam i postaram się wykryć... odkąd jestem próbuję i odrobinę mi nie wychodzi. Możliwe, że po prostu chłopak potrzebuje atencji.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 09, 2008 17:57

Boś ty zapomniala jak się mówi w języku Quazimodowym :evil: na rzecz jakiegos tam Ukraińskiego czy cuś :roll:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon cze 09, 2008 18:57

Malati pisze: Jak gdyby nigdy nic chcę podnieść prześcieradło i nagle kot wyskoczył do góry z miejsca niemal znajdując się na górze łóżka z łapinkami wbitymi w żółtą materię. Zaskoczona puściłam je, podnoszę znowu sytuacja powtórzona. To jest świetna zabawa... .


taaaa :twisted: u nas kończy się błaganiem: "Georg, proszę cię, puść, to nasze prześcieradło, ty masz swój kocyk. Przestań ciągnąć, nie widzisz że drzesz tę satynę pazurami? Georg, do jasnej cholery, puszczaj i wynoś się stąd !!!!! "
zdjęcia ilustrujące proces dziś zamieściłam w wątku chłopaków. I to jest moja zemsta, niech wszyscy zobaczą, że Pan Georg, bądź co bądź prawie 6-letni kocur, 6 kilo żywej wagi, bawi się jak kocię. Może mu się zrobi wstyd :twisted:

sama w to nie wierzę :roll:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 09, 2008 19:16

Kochany Kła!
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon cze 09, 2008 20:37

Pochwalę się a co : http://zaxid.net/articlepl/3424/ (jeden z efektów mojego pobytu we Lwowie)


Język Quarkowy pamiętam, naprawdę :roll: tylko Qua wprowadził do niego kilka udoskonaleń, które nie zawsze ogarniam bo mam bardzo mały rozumek.

Inga no ja już go nawet nie proszę... ja powoli zaczynam wierzyć, że to naprawdę jest jego pokój... zresztą jak go prozę to on się chyba cieszy i wprowadza dalsze prześladowania tzn. inne formy aktywności przejawia... no

a swoją drogą poszłam dzisiaj w ciągu dnia spać tzn. położyłam się na kilka minut... mój brat brał kąpiel, bo tak gorąco i w ogóle okropnie brrr. Jako, że drzwi od mojego pokoju były uchylone a on przechodził obok zajrzał do środka. Zajrzał i powiedział, że jesteśmy dziwni :roll: jakby było coś dziwnego w tym, że w gorący dzień Qua rozwala się na mnie i mruczy wielce zadowolony. Nam upały na prawdę są niestraszne :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 10, 2008 13:18

Quazi ma swoje dziwne przywary. Na prawdę dziwne, mam wrażenie, że pod kocykiem przechodzi w stan hibernacji. Jak się go poruszy, pogładzi, pogada do niego to wstaje. Czy raczej jak ja go pogładzę, bo mój brat przychodzi i z lubością wbija w już nie Grubego paluchy. Gruby się wtedy odzywa do niego, Miki znowu wbija palucha i zaczyna się walka Mikokocia... no cóż jak mój brat odkrył, że on przebija kocyk to chyba Quazi wygrał. W końcu to mój brat odszedł a kot dalej spał. Kot teraz nie śpi a łazi po domu i gaduli sobie, czy raczej do mnie zaznaczając swoją obecność. Zaczynam się zastanawiać czy jestem sadystką. No bo Qua ewidentnie domaga się, żeby się z nim bawić, a mi nie zawsze się chce. Tak jak teraz, wzięłam kota na kolana a ten siedzi wyczekująco mrukoląc sobie głośno, może ja ograniczam jego osobowość, że jednak się nie bawię? Albo faktycznie jakaś toksyczna jestem, że on przy mnie jest taki na mnie skoncentrowany? Bo jak mnie nie ma to jest wielce socjalny kot. A poza tym Quazi paskudnie schudł co mnie doprowadza do rozpaczy. Niby wszystko ok, a kot taki chudy z taką jakąś dziwną sierścią i jeszcze coś mu się w okolicy wąsów zrobiło. W (nie wiem kiedy) będę chciała jechać z nim do naszego weta. Podjęłam decyzję, że pan jaki jest taki jest, ale jako jedyny realnie pomógł Quaziemu więc będę się jego trzymać. Trudno..

No a w nocy ten wielce chory kotek spał sobie pod kocykiem (mnie to cieszy bo może tam jest lepszy mikroklimat i utyje ?) Jak zaczęłam szykować się spać oczywiście nastąpiła reaktywacja kocia. No i znowu poczułam się podle ale poszłam spać. Kot łaził, biegał, skakał. Wreszcie przygotowałam spanie. Swoją poduchę, kocią poduchę, zgasiłam światło i spać poszłam. Qua jeszcze przez chwilę biegał, a potem ze zwycięskim okrzykiem na bezzębnej mordelce wbiegł na takie coś na gazety, po czym przebiegnąwszy po tym dobiegł do swojej podusi na której ułożył się mrucząc 8O

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 41 gości