No i okazało się, że swoje koty znam aż za dobrze!!
Alusia zupełnie nie jest zainteresowana poidełkiem. Mało tego, ostentacyjnie maszeruje obok poidełka do swojej miski i głośnym mlaskaniem daje do zrozumienia, że...przecież można się napić bez konieczności kontaktu z jakimś "dziwadłem". A ja ze względu na Maksia, nie miałam sumienia pochować im wszystkich miseczek. Maksiu parę razy napił się z miseczki, a z kopułki liznął....raz i więcej się nie powtórzyło. Chciałabym, żeby chłopak w końcu się przekonał.
No cóż, nadzieja umiera ostatnia
Ostatnio kupiłam im (po wypłacie, a co!!!) budkę kocią i zapowiedziałam, że jak nie będą korzystać, to szanowny dwupak zrzucam z balkonu, a budeczka powędruje jako prezent do Matyldy. No i chyba trochę się przejęli tym zrzuceniem z balkonu, bo w pierwszy dzień nawet było poszturchiwanie, kto ma pierwszy wejść do środka. Budka jest duża, na 2 koty, ale razem w jednej, e...to chyba nie przejdzie. Alusia jak się rozsiądzie, to wygląda w niej jak strażnik na parkingu. Tylko jej głowa wystaje i oczka latają, czy ....czasami nie dają gdzieś jeść. A Maksiu, jak już nadejdzie jego kolejka do budki, to rozwala się, brzusio w górze i chrapie

....dokąd go Alcia nie wykoleguje
