kristinbb pisze:Ciężko pracujemy na suche i mokre.....![]()
albo jeszcze ciężej... i na kary Prezeski... chyba mnie już nie lubi...

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kristinbb pisze:Ciężko pracujemy na suche i mokre.....![]()
villemo5 pisze:Matahari ja też zasuwam... Naprawdę ciężkoZadzwonię za chwilę
Aleksandra59 pisze:ZAJĘTE
Matahari pisze:Aleksandra59 pisze:ZAJĘTE
a gdzie???
Aleksandra59 pisze:Matahari pisze:Aleksandra59 pisze:ZAJĘTE
a gdzie???
W TELEFONIEZAJĘTE - taki sygnał pip, pip, pip, pip
villemo5 pisze:Kolejny bazarek na nasz FS
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3143594#3143594
Fanty przekazała Siostra A59
villemo5 pisze:Decyzja była potrzebna natychmiast... Nie czekałam.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3155908#3155908
Mam nadzieję, że nikt nie zaprotestuje. W końcu po to jest FS...
Trinity jak stoimy z kasą?
CoToMa pisze:Merlin jest czarnym kocurkiem. Do niedawna miał swój dom, świadczy o tym kolorowa obróżka, którą miał na szyi. Pewnego dnia wyszedł z domu i nie wrócił, nie wiadomo czy ktoś go szukał. Został znaleziony przy drodze przez pewnego chłopaka, najprawdopodobniej kocurek został potrącony przez samochód. Mógł sie tylko czołgać, trafił do jakiejś komórki. Oglądał go nawet jeden weterynarz, który podał Merlinowi jakiś zastrzyk, i tyle. Tak naprawdę skazał kota na powolne konanie. Kiedy otrzymałam telefon o czarnym kocie, od razu po niego pojechałam. To co ujrzałam przeszło wszelkie moje wyobrażenia. Kocurek leżał na boku, był całkowicie bezwładny, nie był w stanie nawet podnieść głowy, podobno tak leżał kilka dni. Kiedy odkryłam ręcznik, którym był przykryty, odkryłam roje robaków, które na nim żerowały. Zawiozłam kocurka do lecznicy, był w stanie przedagonalnym, nawet nie był w stanie sie poruszać. Został spryskany Fiprexem, założono mu wenflon i podano kroplówkę. Nie mogłam go uśpić, chciałam, aby dostał szanse od życia. Wieczorem musiałyśmy zmyć z niego te wszystkie robaki. Kot leżał spokojnie, czasami zapadał w sen, myślałyśmy, że odchodzi. Przeżył noc, na drugi dzień podniósł głowę i zjadł trochę z miseczki. Na początku był bardzo słabiutki, nie sikał, musiałam z nim jeździć do lecznicy na odsikiwanie oraz opatrzenie ran. Na szczęście po kilku dniach udało się już szamance robić to w domu. Teraz ma zakładane pampersy. Po pewnym czasie zeszła skóra z jednego boku, rany trzeba było kilka razy dziennie opatrywać, miał również dziurę na brzuchu. Od samego początku szamanka zaczęła go rehabilitować. Co dwie godziny zmieniała mu pozycję, żeby nie utworzyły sie odleżymy. No i masawała i ćwiczyła tylne nóżki, które były bezwładne. Merlin na razie potrafi się przemieszczać za pomocą przednich łap. Tylnym czasem porusza po wykonywanych ćwiczeniach. Mamy nadzieję, że dojdzie do jako takiej sprawności, ale to jest zapewne kwestia czasu. Zapewne dość długiego. I oczywiście podawania leków i rehabilitacji. Czasami jak patrzę na tego dzielnego kocurka, to płaczę. Merlin to naprawdę zaczarowany kocurek, został wydarty śmierci w ostatniej chwili...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 698 gości