Usypianie slepych miotow i nie tylko

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro cze 04, 2008 8:20

Tinka07 pisze:Nan jest dla mnie przykładem prawdziwie świadomego właściciela, który już niejednokrotnie udowodnił wetom, że się mylą.

Na pewno tak?
I - jakim kosztem?
Czy Ty wiesz, co oznacza napisane w innym wątku stwierdzenie, że poziom codziennego natężenia bólu Lunka to "3-4 w naszej skali"?
Umiesz to przełożyć na odczucia kota?
Jesteś pewna, że te 3-4 to nie jest zbyt dużo?

I - czy naprawdę świadomy właściciel to taki, który na własną rękę dokształca się z weterynarii, w dodatku wyrywkowo?
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro cze 04, 2008 9:24

Veci są różni!
Oj, różni!
Dokształcać się trzeba!

Ja mam do moich vetek absolutne zaufanie - ale znam takich, którym bym nie powierzyła pluszowego misia.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 04, 2008 9:36

PcimOlki pisze:
bechet pisze:....Choć wcale nie wynika to z egoizmu opiekuna, a raczej z tego, że jego umysł nie jest w stanie przyjąć oczywistych faktów.
....


Bywa, że oczywiste fakty okazują sie urojonymi bredniami.

Słuchaj, jakoś dziwnie mi się wydaje, ze nie piszemy o tym samym. Skoro ktoś, kto kocha swoje zwierze, słucha go i uważnie obserwuje, ponadto robi różne badania (te zalecane przez wetów i takie, o których oni nie pomyśleli) , których wyniki konsultuje z kilkoma weterynarzami i na podstawie tychże obserwacji i konsultacji podejmuje decyzję o eutanazji, to w mojej ocenie nie ma do czynienia z urojonymi bredniami :?
PcimOlki pisze:Osobiście jestem przeciw stosowaniu kary śmierci.

Chryste...eutanazja to NIE JEST kara śmierci! I porównywanie tych dwóch kwestii jest nie na miejscu.
PcimOlki pisze:Dlatego, jeślibym musiał podjąć decyzję o eutanazji przyjaciela, po stukroć upewniałbym się o jej słuszności co może okazać się czasochłonne.

Kurcze, szkoda. Ja taka zalatana jestem :roll:
PcimOlki pisze:Kto może mi dać pewność braku nadzieji, jeden wet, trzech, dziesięciu....megabajty przeczytanych tekstów, analiza podobieństw rozmaitych przypadków?

Mniej więcej. Widzisz, w życiu i w medycynie cuda rzadko się zdarzają, wiesz? Mały przykład: kilku lekarzy, na podstawie wielu badań laboratoryjnych, rtg, rezonansów i czego tam jeszcze, stwierdza nowotwór złośliwy z przerzutami. Można próbować zwierzę kroić, jeśli guzów jest na tyle mało, że to ma sens. Można próbować metod wspomagających. Ale jeśli stan zaawansowania choroby na to nie pozwala, bo musiałabyś usunąć tak wielką część narządów, że zwierze nie byłoby zdolne do życia lub guz umieszczony jest w takim miejscu, że operować nie można, to ja mam pewność, ze cudu nie będzie. I mam też pewność, że zwierzę cierpi, a jego stan będzie się tylko pogarszał.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Śro cze 04, 2008 10:14

Beliowen pisze:I - czy naprawdę świadomy właściciel to taki, który na własną rękę dokształca się z weterynarii, w dodatku wyrywkowo?


Dla mnie odpowiedz jest oczywista. Na szczescie dla np. mojego Czeska, ktory by juz kwiatki zapewne wachal od spodu gdybym sluchala lekarzy. Podkresle oczywiscie ze sytuacja specyficzna i specyficzny kot ale fakt pozostaje faktem.

Skoro watek meandruje w strone nie tylko technicznych aspektow ale w ogole calosci zwiazanej z TA decyzja to warto podkreslic to, co Bechet pisala juz kilkukrotnie: dokladne badania i opinia kilku wetow to podstawa. Oczywiscie za wyjatkiem sytuacji kiedy nie ma na to czasu :(
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15937
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Czw cze 05, 2008 20:15

Tematem eutanazji od strony medycznej zaczęłam zajmować się mniej więcej 9 miesięcy przed odejściem mojej Kocicy. Wiedziałam, że nie będę mogła jej uratować i że ten moment może nastąpić w każdej chwili. Chciałam być jednak dobrze przygotowana, jak najlepiej rozumieć, co się dzieje w tym ostatnim momencie z moją Przyjaciółką, i nie pozostawić niczego przypadkowi, gdy nie będę potrafiła myśleć logicznie. Emocje są złym towarzyszem w podejmowaniu decyzji. Emocje są tym bardziej złym towarzyszem w podejmowaniu decyzji, gdy się strasznie miotamy, bo nie mamy nawet tej „wyrywkowej” wiedzy na temat choroby własnego stworzenia. Nie jestem jednak osobą pozbawioną emocji, wręcz przeciwnie, bardzo przeżyłam tę śmierć. Wiem jednak, że przeżyłam ją świadomie i przytomnie, rozumiejąc każdą wykonywaną czynność. Ta wiedza dała mi wewnętrzny spokój i pomogła mi pogodzić się z losem.

Najlepszym rozwiązaniem, zarówno dla zwierzęcia, jaki i dla właściciela byłaby eutanazja w domu, gdyż eliminuje ona w dużej mierze czynnik potwornego stresu.

Premedykacja (leki zmniejszające lęk, działające przeciwbólowo i rozluźniająco) jest najwłaściwszym wyborem i daje opiekunowi dodatkowo możliwość, o czym sama się przekonałam, pożegnania się w ciszy i spokoju z przyjacielem, zanim nastąpi ten decydujący moment.

Niestety, wizyta lekarza w domu nie jest zawsze możliwa. Kiedy jednak udajemy się do lecznicy, lekarz nie ma prawa wypraszać nas z gabinetu podczas eutanazji. W moich oczach to nie lekarz, tylko jakiś wyzbyty uczuć ludzkich potwór. Takiego „lekarza” nie poprosiłabym nigdy w życiu o przeprowadzenie eutanazji. Weterynarz nie musi razem z nami opłakiwać straty stworzenia. Tego nie możemy od niego oczekiwać. Rutyna zawodowa uodparnia, ale nie ma w tym przecież nic złego. Czasem lekarz zaciska zęby, żeby nie pokazać po sobie wzruszenia. Najważniejsze jednak, żeby nam pozwolił na smutek i uszanował naszą wolę.

Właściciel (opiekun) ma, moim zdaniem, obowiązek zostać i towarzyszyć swemu przyjacielowi do samego końca. Każde zwierzę zasługuje sobie na to. Cytaty: „Nie mogłam / mogłem na to patrzyć.” lub „Tego bym nie zniosła /zniósł.” świadczą bardziej o egoizmie niż o miłości do swojego czworonożnego przyjaciela. Nigdy, ale to nigdy, nie powinno się liczyć to, co jest w stanie wytrzymać właściciel, tylko jedynie to, co jest najlepsze dla zwierzęcia.

Każdy szanujący się lekarz weterynarii powinien również poinformować właściciela prostymi słowami o przebiegu eutanazji. Powinien uświadomić właściciela, że zwierzę zarówno podczas narkozy, jak i po podaniu śmiercionośnego zastrzyku nie zamyka oczu, powinien powiedzieć, że po fakcie mogą wystąpić drgawki, że mogą się wypróżnić jelita lub pęcherz. Powinien powiedzieć też, że po śmierci z pyszczka może wydostawać się płyn ustrojowy wraz z krwią i że należy pomyśleć o jakiejś pieluszce i ceratce, żeby podłożyć ją pod ciałko, gdy kociak umiera w domu na kanapie. Lekarz powinien też poinformować właściciela, że w następnych godzinach po śmierci ciało zaczyna sztywnieć. Jest to bardzo ważne, jeśli chcemy pochować nasze zwierzę dopiero następnego dnia. Ciało należy po śmierci ułożyć tak, żeby mogło się zmieścić do trumienki lub jakiegoś pudełka, i żebyśmy w razie czego mogli je bez problemów przetransportować, jeśli zaistnieje taka konieczność. Zmiana pozycji, np. zagięcie łapek jest przez następne 24 godziny niemożliwe. Zesztywnienie ciała ustępuje powoli dopiero po ok. 24 godzinach.

To nie lekarz weterynarii powinien wybierać sposób zabijania, tylko właściciel. Dla mnie zupełnie nieważne są jego preferencje, ważny jest jedynie jak najbardziej humanitarny i bezbolesny sposób eutanazji. Dlatego każdy właściciel powinien się do tego wcześniej starannie fachowo przygotować. Tylko wtedy będzie można uniknąć jakichkolwiek błędów lub późniejszej traumy.

Premedykację wykonuje się standardowo takimi substancjami czynnymi jak: domitor, ketamina, acepromazyna, ksylazyna, romifidyna ect.

Środki te najczęściej kombinuje się ze sobą ze względu na ich uzupełniające się właściwości, przede wszystkim przy premedykacji do zabiegów operacyjnych, np. domitor z ketaminą lub ksylazynę z ketaminą. Moi weci przy premedykacji do zabiegów operacyjnych preferują osobiście domitor + ketaminę, uzasadniając, że po ksylazynie koty bardzo często wymiotują. Przy eutanazji stosują do premedykacji również standardowo domitor razem z ketaminą.

Premedykacja podawana jest prawie zawsze domięśniowo. Najczęściej stosowaną metodą po sedacji jest wstrzyknięcie pentobarbitalu (morbitalu) dożylnie po wcześniejszym założeniu wenflonu. Istnieją oczywiście niekiedy sytuacje, gdy jest to niemożliwe (np. malutkie zwierzęta). Wtedy wybiera się sposób podawania dootrzewnowo. Należy jednak w takich przypadkach koniecznie pamiętać, że zwierzę umiera wtedy z reguły dłużej niż przy metodzie dożylnej, gdyż środek musi się najpierw rozprzestrzenić w organizmie.

Niektórzy lekarze weterynarii podają morbital dożylnie bez wcześniejszej premedykacji, co jest oczywiście możliwe, ale nie jest chyba tą najlepszą dla stworzenia metodą. Jeśli jednak podaje się zastrzyk dosercowo lub doopłucnowo, premedykacja ze względu na bolesność iniekcji jest konieczna.

Nie pragnę swoim „elaboratem, pisanym w pocie czoła”, „narzucać nikomu swoich racji i poglądów”. Nie jest też moją intencją „przymusowe edukowanie”.

Mam jednak cichą nadzieję, że te informacje, które zebrałam, przygotowując się do eutanazji mojej Kocicy, i które uzupełnili moi weci (obszerniej tu wraz z linkami: http://www.poose.de/eutha/med_seite.php ), komuś się przydadzą. W polskim Internecie czegoś takiego jeszcze nie znalazłam.

Pozdrawiam ciepło
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3799
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Czw cze 05, 2008 20:35

Tinka07 pisze:Nie pragnę swoim „elaboratem, pisanym w pocie czoła”, „narzucać nikomu swoich racji i poglądów”. Nie jest też moją intencją „przymusowe edukowanie”.

Mam jednak cichą nadzieję, że te informacje, które zebrałam, przygotowując się do eutanazji mojej Kocicy, i które uzupełnili moi weci (obszerniej tu wraz z linkami: http://www.poose.de/eutha/med_seite.php ), komuś się przydadzą. W polskim Internecie czegoś takiego jeszcze nie znalazłam.

Pozdrawiam ciepło

Mogę tylko przeprosić za moje pochopne słowa. To co napisałaś na pewno jest bardzo cenne dla każdego. Ale czy na pewno nie emocjonalne , a tylko czysto techniczne?
Tytuł wątku sugerował, że chodzi tu głównie o usypianie ślepych (ale zdrowych) miotów...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw cze 05, 2008 20:53

Kochana Ossett,

zrozumiałam, że ..... nie tylko. Chyba taka była intencja Liwii. Osobiście mogę podzielić się własnymi informacjami i doświadczeniami, dotyczącymi eutanazji kotów starych (starszych), nie rokujących żadnych nadziei na godne życie.

Tymi innymi przypadkami, proszę, niech zajmą się inni forumowicze, mający z pewnością dużo więcej wiedzy i wiele doświadzenia. Na temat takich przypadków nie śmiałabym się wypowiadać, bo nie mam żadnej wiedzy.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3799
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Czw cze 05, 2008 21:16

ossett pisze:Ale czy na pewno nie emocjonalne , a tylko czysto techniczne?

Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli? Przebieg eutanazji opisałam od strony medycznej. Emocje starałam się zachować dla siebie.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3799
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Czw cze 05, 2008 22:41

Tinka07 pisze:
ossett pisze:Ale czy na pewno nie emocjonalne , a tylko czysto techniczne?

Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli? Przebieg eutanazji opisałam od strony medycznej. Emocje starałam się zachować dla siebie.


Tinka07- bardzo dziękuję. Te informacje do tej pory w tym wątku nie były ujęte, ja sama nigdy czegoś takiego nie przechodziłam. To też trzeba wiedzieć. Niestety...
Marcelibu
 

Post » Pt cze 06, 2008 6:40

Tinka07 ja również dziękuję za te informacje.

espana

 
Posty: 841
Od: Pon sie 28, 2006 14:29

Post » Pt cze 06, 2008 6:56

Tinka07 pisze:
ossett pisze:Ale czy na pewno nie emocjonalne , a tylko czysto techniczne?

Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli? Przebieg eutanazji opisałam od strony medycznej. Emocje starałam się zachować dla siebie.

No, ale zaczęło sie od emocji. Gdyby nie one nie zdobyłabys tych technicznych informacji, za które Ci dziękujemy...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt cze 06, 2008 8:34

Ja też dziękuję.
To, co napisała Tinka, powinien wiedzieć każdy kociarz.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 06, 2008 8:37

wypowiedz Tinki i mail od wetki ktory wkleila Jana przekopiowlam do pierwszego postu.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15937
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pt cze 06, 2008 8:54

Potrzebny watek, Liwia, fajnie, ze go zalozylas.

Niemal wszystko zostalo juz powiedziane - dodam tylko, ze sa koty, ktore nie toleruja obcych, boja sie ich panicznie, wtedy nawet wizyta domowa nie jest wystarczajaco dobrym rozwiazaniem.

Basza byl takim kotem - gdy zle sie czul, zapominal, ze ludzie sa w porzadku, stawal sie dziki, zastraszonym kocurem, takim, jakim byl gdy trafil do nas w 2002. Tolerowal tylko mnie.

Mial raka - i nie mozna bylo juz sprawic, by zyl nie cierpiac.
Wyrozumialy wet pozwolil mi podac narkoze, moj kot zasypial po raz ostatni mruczac cicho na moich kolanach.

Mysle, ze to ze mozemy podarowac naszym przyjaciolom dobra smierc bez bolu i strachu, jest przywilejem. I, poniekad, obowiazkiem wynikajacym wlasnie z tego, ze je kochamy.

Bardzo nie chcialam Go usypiac. Ale bardziej, by zyl i cierpial tylko dlatego.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Czw kwi 29, 2010 15:09 Re:

.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15937
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Google [Bot], szczurbobik i 22 gości